Doda ostro protestuje przeciwko wprowadzeniu na polski rynek żywności pochodzącej z upraw modyfikowanych genetycznie. Niedawno wzięła nawet udział w pikiecie przed pałacem prezydenckim. Teraz o swoich obawach związanych z GMO mówi na łamach prasy – między innymi w rozmowie z Przekrojem.

Rabczewska podkreśla, że od dziecka była uczona zasad zdrowego odżywania. Dziś jest wdzięczna rodzicom za to, że wpoili jej pewne nawyki, choć przed laty bywało różnie:

Mój ojciec jest sportowcem, więc w domu panował reżim zdrowego jedzenia. Zawsze ubolewałam nad tym, że inni jedzą schabowego w grubej panierce, który dodatkowo jest posmarowany majonezem. Tymczasem ja przez całą podstawówkę musiałam jeść gotowanego indyka z kaszą gryczaną. Nie rozumiałam, dlaczego dostaję chleb razowy z chudym mięsem i warzywami, a koleżanka obok ma cudowną kanapkę na białej pysznej bułeczce ociekającej sosami. Do tego Prince Polo. Doprowadzało mnie to do szału. Ale im byłam starsza, tym bardziej zaczynałam rozumieć, jaką rodzice zrobili mi przysługę, wpajając mi niektóre nawyki żywieniowe. – mówi Doda.

I wymienia to, co jej zostało z dawnych lat:

Na przykład nie lubię napojów gazowanych. W fast foodach jestem megarzadko i za każdym razem wychodzę przekonana, że nie ma po co wracać. Mam też inne nawyki, które mogą się wydawać rygorystyczne, a dla mnie są naturalne. Nie jem wieprzowiny, przetworzonych syfów, niczego z białej mąki, nie słodzę, nie solę. Kupuję proste rzeczy. Im krótsza lista składników na etykiecie, tym lepiej.

Cały wywiad z Dodą przeczytacie tutaj

Doda zazdrościła dzieciom, że jedzą schabowego w panierce

Doda zazdrościła dzieciom, że jedzą schabowego w panierce