Nie da się ukryć, że często oglądając filmy mamy w głowie słowa „Gdzie ja to już widziałem?\”.

Sławny hiszpański reżyser, Pedro Almodovar, skrytykował amerykańskie kino za słabą jakość jego wytworów. Nie udaje jednak, że w Europie jest inaczej.

Kino bez przerwy porusza się po utartych szlakach, operuje znanymi schematami.

– Trudno jest teraz robić filmy gdziekolwiek w Europie – skarży się. – Wszędzie panuje twórczy kryzys. W Ameryce dotyczy on nie tyle samej kreatywności, co jakości. Jakość nowych filmów jest nieporównywalna do tych sprzed roku 1960.

– Nie chodzi o to, że publiczność jest młoda. Samo kino stało się infantylne. Coraz częściej filmy są jak elektroniczne zabawki dla dzieci, jak Nintendo. Poczucie niebezpieczeństwa emanujące z filmów sprzed roku 1970 gdzieś zaginęło.

Czy na pewno tak jest? Może znacie jakieś przykłady (filmy) za i przeciw?