Tomasz Lis jest znany ze swej miłości do futbolu. Ostatnio jednak to uczucie mogło się dla dziennikarza skończyć nieprzyjemnie. Wszystko przez to, że w czasie meczu Manchester United – Real Madryt Lis żywiołowo zademonstrował swą radość z powodu bramki dla Realu.
Wszystko działo się na stadionie w Menchesterze. Gdy podekscytowany dziennikarz padł w objęcia ze swą córką, Polą, zauważył, że w jego kierunku zmierza grupa kibiców.
Kluczowy był moment, kiedy po drugiej bramce dla Realu padliśmy sobie z Polą w objęcia. Kilku kibiców Manchesteru próbowało pokonać kilka rzędów by nas pobić. Nie wyglądali na żartownisiów. Zapytałem stewardów o co chodzi, bo nie złamaliśmy żadnych reguł. Pokazał swoją głowę z jakimiś ranami i powiedział: To sprzed dwóch tygodni. Wyjdźcie z tego stadionu. Widzicie wynik. Ludzie są wściekli. Jak ruszą, to nie gwarantujemy Wam bezpieczeństwa. Uznaliśmy, że ma rację a ja nie miałem ochoty na randkę ze stomatologiem i zakładanie szwów – relacjonuje Lis na swoim blogu.
Cezary Bielawski, dziennikarza Wprost, o całym zajściu miał się dowiedzieć od „kumpla z trybuny”.
Tomasz Lis wyrzucony z trybun stadionu w Manchesterze:) O mało go nie zlinczowali – napisał na Twitterze dziennikarz.
Lisowi nic się nie stało, ale niesmak z pewnością pozostał. Na przyszłość trzeba będzie bardziej powściągnąć emocje…
Tomasz Lis podczas meczu polskiej reprezentacji w czasie Euro 2012