Joanna Szczepkowska ogłaszała kiedyś wszem i wobec, że w Polsce skończył się komunizm. Aktorka, której zaangażowanie w społeczne tematy jest powszechnie znane, tym razem zabrała głos w dyskusji na temat pozycji środowisk gejowskich.

Na portalu e-teatr ukazał się felieton aktorki zatytułowany Homo dzieciństwo. Szczepkowska wychodzi w nim od opisania swoich spostrzeżeń na temat funkcjonowania par homoseksualnych w czasach, gdy ona była dzieckiem i młodą dziewczyną:

Do mojego dziadka Jana Parandowskiego bardzo często przychodził Jerzy Zawieyski z „żoną”, czyli ze Stanisławem Trębaczkiewiczem. W określeniu „żona” nie było żadnego prześmiestwa, tak mogli o sobie swobodnie mówić w domu moich dziadków. Nie wiem czy słyszałam w dzieciństwie tyle westchnień miłosnych ile w czasie moich wakacji w Oborach wydawał Jerzy Andrzejewski w stosunku do młodego aktora. Przez wiele lat spędzałam dziecięce wakacje w mazurskiej Tardzie, gdzie letnie domki należały do Teatru Narodowego i do Teatru Wielkiego. Tancerze nie kryli swojej romantycznej natury, a obraz dwóch kochanków na dachu domu wczasowego o wschodzie słońca towarzyszy mi do dziś. Miałam dwanaście lat, kiedy dowiedziałam się, że pary homoseksualne nie są ogólnie akceptowane. Raczej trudno uznać mnie za homofobkę – pisze aktorka.

Z tej perspektywy Szczepkowska pisze o tym, co dzieje się w świecie kultury (dokładnie – teatru) dziś:

I dlatego właśnie nie daję gejom taryfy ulgowej. Jak wszyscy dzielą się na zdolnych i niezdolnych, na uczciwych , na spryciarzy i na ofiary sprytu. Otóż spryciarze z gejowskich środowisk znakomicie żonglują dziś słowem „tolerancja”. I to jest nowość w ich wielowiekowej obecności w sztuce. Spryciarze zręcznie wykorzystują fakt, ze świadomość i tolerancja jest w naszym kraju w powijakach. W imię pracy nad świadomością społeczną są w stanie każdy głos krytyczny nazwać homofobią. To czysta manipulacja i przede wszystkim blokowanie prawdziwej, rzetelnej dyskusji. Wprowadzanie na widownię rozszeptanych amatorów jest niedopuszczalne dla normalnego aktora, który chce się rozwijać w swoim zawodzie jak z pewnością to jest w przypadku Grzegorza Małeckiego. Geje chcą być widoczni, jako zbiorowość i widoczni są. I jeśli zachowują się irytująco, to to irytuje – pisze aktorka.

Szczepkowska, która jest stałą felietonistką Wysokich Obcasów, dodała, że jej punkt widzenia nie spodobał się w redakcji:

Gazeta, do której pisuję felietony bardzo chętnie i pilnie zamieszcza fakty świadczące o lobbingach homoseksualnych wśród kleru. Spróbuj jednak napisać tekst o takim lobbingu w teatrze. Ja spróbowałam. Tekst został zatrzymany i określony, jako donos. Ja zostałam nazwana szmatą.

Cały felieton aktorki przeczytacie tutaj.

Redakcja gazety nazwała Szczepkowską szmatą