Jeszcze jakiś czas temu o małżeństwie Jacka Łągwy z Ich Troje było cicho. Dlaczego? Bo nic sie w nim nie działo.

Byli razem od 15 lat, mieli dwie córki. I nagle – w czerwcu – okazało się, że para się rozwodzi. Muzyk nie ukrywał wtedy, że i tak pragnie zejść się z żoną. Jednak nic z tego nie wyszło.

– Powoli zmierzam do stabilizacji – mówi Twojemu Imperium Łągwa, który teraz mieszka sam tam, gdzie kiedyś mieszkał z żoną. – Zajmuję się dziećmi. Wożę je do przedszkola i przywożę, serwuje obiady. Staram się nie korzystać z pomocy opiekunek, więc zdarza się, że zamawiam posiłki w restauracji. Na szczęście wszystkim smakują.

– Gdy dziewczynki są w przedszkolu, pracuję i robię zakupy. To czas dla mnie. A potem znów jesteśmy razem. Gdyby nie one to nie dałbym sobie rady po rozwodzie. One mnie uratowały, pokazały cel w życiu.

– Nie ukrywam, że miałem trudny czas… Były imprezy, alkohol, kobiety. Czasami, gdy już nie miałem z kim się napić, zostawałem w domu i… piłem sam, rozmyślając, jak można z tym skończyć. Dla córek, dla przyszłości. I postanowiłem, że jeśli mi się nie uda samemu, to wszyję sobie esperal.

– Na szczęście okazało się, że mam wystarczająco dużo siły. Teraz chcę ułożyć sobie życie. Dwa miesiące temu byłem pewien, że gdyby Dorota zastukała do moich drzwi, moglibyśmy wszystko naprawić, dziś już nie mam tej pewności.

Poniżej teledysk, w którym obok byłej żony Łągwy pojawia się m.in. Mandaryna.