Po aferze z Magdą Gessler, która rzekomo nie chciała zapłacić za pobyt w hotelu, mamy kolejną celebrycką wpadkę.

Tym razem zabłysnęła Marta Grycan, bo nie chciała zapłacić fryzjerowi.

Jeszcze kilka miesięcy temu Grycanka przechwalała się, że na fryzurę potrafi wyłożyć 1500 zł. Tymczasem okazało się, że ostatnio w ogóle nie chciała zapłacić za uczesanie.

– Myślała, że dla fryzjera sam fakt, że ją czesze, jest taką reklamą, że nie będzie się domagał wynagrodzenia. Zbyt szybko uwierzyła w to, że jest gwiazdą. Przy pierwszym kontakcie zachowuje się jak anioł, ale gdy trzeba zawalczyć o swoje, potrafi pokazać pazurki – powiedział tygodnikowi Gwiazdy informator z otoczenia Marty Grycan.

Musicie przyznać, że przyrost sodówki u niektórych celebrytów następuje niewspółmiernie do zasług. Czy rzeczywiście wystarczy kilka razy pojawić się w telewizji, aby nabrać przekonania, że cały świat powinien być za darmo na każde skinienie?

&nbsp
Marta Grycan stwierdziła, że nie musi płacić fryzjerowi