Poszło o półnagie zdjęcia Anny Muchy, jakie opublikował dziennik Fakt. Fotografie wykonano, kiedy aktorka wypoczywała na wakacjach w Egipcie.

– Jestem pierwsza osobą, która wytoczyła Faktowi proces. Sprawa ciągnęła się kilka lat i wreszcie odetchnęłam z ulgą – powiedziała portalowi Wirtualnemedia.pl. – Ta publikacja – moje nagie zdjęcia na plaży – to był zamach na moją prywatność. Poczułam się tak, jak zgwałcona kobieta… – dodaje.

Gwiazda M jak miłość odrzuciła propozycję ugody, bo – jak twierdzi – ludzie z Faktu nie są dla niej partnerami do rozmowy.

Sąd przyznał jej rację, a Faktowi kazał przeprosić w ciągu dwóch tygodni i wypłacić odszkodowanie w wysokości 75 tys. złotych. Z tego, co wiadomo, jest to najwyższa kwota, jaką do tej pory musiał wypłacić ten dziennik.

– Pamiętam, jak w zeszłym roku przepraszali Joannę Brodzik – aż boję się pomyśleć jak mnie przeproszą… – mówi Mucha. – Nie wiem jeszcze co zrobię z pieniędzmi, ale cieszę się, że sąd nie kazał Faktowi przekazać tej kwoty na cele charytatywne. Wówczas ta gazeta zrobiłaby wszystko, aby pokazać się jako dobroczyńca.

Kary ciąg dalszy: dziennik ma zakaz publikowania jakichkolwiek materiałów na temat życia prywatnego Anny Muchy!

Trzeba przyznać, że z wyprawy do Chin i Birmy wróciła z wielkim impetem. Zaczęła już występy w warszawskim Centrum Artystycznym Montownia w sztuce „Bomba\” w reżyserii Macieja Kowalewskiego, wciąż również będziemy oglądać ją w ukochanym serialu Polaków – M jak miłość.