Na łamach swojego bloga Tomasz Lis złożył wczoraj ostrą autokrytykę.

Dziennikarz, który od kilku lat regularnie biega i bierze udział w maratonach, postanowił zachęcić Polaków do odchudzania.

Na swoim przykładzie opisał walkę z wiszącym mięśniem piwnym. Nie obyło się bez dosadnych określeń:

Mówię to jako ex grubas, ważący dziś 20 kilogramów mniej, niż trzy lata temu. Gładźcie sobie panie swych mężów po ich seksownych bębnach, a ja wam powiem – patrzę na swe zdjęcia 20 kilogramów więcej temu i nie znajduję w nich absolutnie nic sexy. Ok, nie twierdzę, że wtedy było nie – sexy, a teraz jest sexy. Nie. Ale twierdzę, że wtedy byłem po prostu odrażający. Zapuszczony, spasiony knur, stary – młody dziad, podstarzały za wcześnie wujcio. Jak patrzę na te zdjęcia, to się czuję, jakbym się właśnie nażarł! – wypalił Lis.

Lis zaapelował do pań, by zrewidowały swe odczucia estetyczne. Zapytał czy serio podobają się im brzuszki misiów:

Drogie panie, naprawdę uważacie, że wylewający się przez pasek kałdun, opinający koszulę bęben, jest sexy? Naprawdę? – przejął się dziennikarz.

A potem, niczym Ewa Chodakowska na swoim facebookowym profilu, Lis zaczął udzielać prostych rad – co zrobić, by schudnąć.

1. Odstawcie białe pieczywo.
2. Odstawcie słodycze.
3. Odstawcie mięso albo ograniczcie jego spożycie do minimum.
4. Odstawcie piwo albo ograniczcie się do butelki dobrego, zimnego, ale po fizycznym wysiłku.
5. Odstawcie cały ten śmietnik hamburgerowo – kiełbasiano – czipsowy.
6. Odstawcie wszystkie napoje cukrzone do bólu. Pijcie wodę. Dużo wody.
7. Starajcie się nie jeść po 18-tej. A jeśli już, to grejpfruty albo jakieś sałatki – pomidory, rzodkiewki, i.t.p
– wyliczał sumiennie nawrócony maratończyk.

Na koniec opisał profity ze zrzucenia 20 kilogramów:

Dziś, 20 kilogramów lżejszy, czuję się po prostu sto razy lepiej. Czuję się zdrowszy, bardziej zadowolony z życia, bardziej wysportowany. Wyglądałem jak stary dziad. Dostawałem zadyszki po przebiegnięciu stu metrów. Dziś właśnie jestem po 10-tym maratonie w Rotterdamie, w którym pobiłem rekord życiowy – 3.40.20 , znaczy trzy godziny, 40 minut 20 sekund. To prawie o siedem minut lepiej niż w listopadzie w Nowym Jorku. A moim celem jest złamanie 3 godzin 30 minut i w końcu mi się to uda. Byłem emerytem tuż po 40-tce, jestem maratończykiem! – ucieszył się Lis.

Cały post naczelnego Newsweeka, w którym zachwala zalety zdrowego stylu bycia, znajdziecie tutaj.

Dołączycie się do akcji Cała Polska walczy z brzuchem?

Tomasz Lis – maratończyk:

Tomasz Lis o sobie: ZAPUSZCZONY, SPASIONY KNUR

Tomasz Lis o sobie: ZAPUSZCZONY, SPASIONY KNUR

Tomasz Lis o sobie: ZAPUSZCZONY, SPASIONY KNUR

I Tomasz Lis 20 kg temu:

Tomasz Lis o sobie: ZAPUSZCZONY, SPASIONY KNUR

Tomasz Lis o sobie: ZAPUSZCZONY, SPASIONY KNUR

Tomasz Lis o sobie: ZAPUSZCZONY, SPASIONY KNUR