W najnowszym numerze Cosmopolitan Edyta Herbuś opowiada o swoich początkach w show – biznesie.

Trzeba przyznać, że, choć teraz nie może narzekać na brak zainteresowania, nie było jej łatwo:

Pamiętam czasy, kiedy medialna Edyta miała jedynie moją twarz i nazwisko, wszystko inne było wymyślone. Tak naprawdę ona w realnym świecie nie istniała. To tak, jakby ktoś ukradł ci tożsamość – na potrzeby rynku – stwarzając postać osoby jednoznacznie negatywnej, którą interesuje tylko blichtr, imprezowanie, która ma pusto w głowie. To było przykre doświadczenie, które budziło we mnie wewnętrzny bunt.

Dlatego Edyta nigdy nie planuje ustawek z paparazzi:

– Nie robię tego z kilku powodów.Po pierwsze nie mogę narzekać na brak zainteresowania, więc dodatkowe publikacje nie są mi potrzebne, po drugie z szacunku do osób, które twierdzą, że moje życie jest dla nich inspiracją, co uważam za największy komplement, a po trzecie dlatego, że w ten sposób dawałabym przyzwolenie na publikowanie fałszywych informacji na swój temat…

Dla Cosmo zrobiła wyjątek. Numer z Edytą już w kioskach…

&nbsp
.

.