Okazuje się, że Karol Strasburger, gospodarz Familiady i król sucharów jest bardzo zdystansowany do swojego telewizyjnego wizerunku. Udowadnia to w wywiadzie dla Faktu.

– Wiem, że te żarty to suchary. Ale chyba przeszły już trochę do historii. Uważam, że mam się z czego cieszyć. Nie są to rzeczy, które mają powalać na ziemię ze śmiechu, ale czasami mogą – to kwestia gustu. Niektórzy śmieją się z Familiady, ale na szczęście i ja umiem się śmiać sam z siebie – mówi Strasburger.

Życie króla sucharów wcale nie jest takie łatwe. Bywa, że jest nagabywany o żart.

– Bardzo często to młodzi ludzie mówią: „niech mi pan coś powie, jakiś dowcip”. Nieraz wchodzę do sklepu i ktoś pyta, czy mogę jakiś dowcip opowiedzieć – no to jest nierealne, aż czasami zabawne, że komuś do głowy to przychodzi. Dość często tak jest, np. kiedy stoję przy bramie w ogrodzie, grabię trawę, że nagle młodzi ludzie podchodzą do mnie i proszą o dowcip. To takie trochę śmieszne, ale to znaczy, że ludzie chcą się pobawić i uśmiechnąć. Czasami sami mi mówią żart i pytają: „a powiedziałby pan to w programie – opowiada gospodarz Familiady.

Czy czasem się z tego powodu denerwuje?

– Nienawidzę tylko, gdy ktoś jest niegrzeczny i robi jakieś głupie uwagi, do których nie jest uprawniony, a to dość często w internecie się zdarza. Ale nie miewam takich sytuacji zbyt dużo, więc po prostu nie jestem nastawiony do tego negatywnie – przyznaje Karol Strasburger.

Macie swoje ulubione suchary gwiazdora TVP? Jeśli nie, to warto sobie chociaż jeden dowcip przypomnieć.

Karol Strasburger o swoich sucharach (VIDEO)