Bał się udziału w Tańcu z gwiazdami. Nie wierzył też, że nauczy się tańczyć.

A dzisiaj wychwala możliwość zdobycia dodatkowych, cennych umiejętności.

Mateusz Damięcki pomimo początkowych obaw pełen jest dzisiaj zachwytu nad udziałem w show.

– Zacząłem się regularnie odżywiać, co kiedyś przychodziło mi z trudem – mówi Życiu na gorąco. – Doszedłem do wniosku, że jeżeli nie będę jadł, to umrę, bo jeden trening kosztuje mnie aż 1500 kalorii.

Ćwiczy z przyjemnością, jednak duża w tym zasługa Ewy Szabatin.

– Uczestnicy czasami opowiadają o swoich wstydach męsko-damskich, o problemach z dotykiem, z bliskością w tańcu. My ten etap przeszliśmy bezboleśnie. Nie wstydzę się próbować i nie wstydzę się dotykać Ewy – przekonuje.