Lea Michele jest twarda za dnia, ale w nocy…
Żadnej nocy od śmierci Cory'ego nie spędziła sama.
Utrata ukochanej osoby – po takim przeżyciu nie łatwo się podnosi.
Kiedy okazało się, że Lea Michele po śmierci Cory’ego Monteitha już wróciła do pracy, a nawet poszła na baby shower przyjaciółki, wielu fanów miało mieszane uczucia – „Nie za szybko?”- pytali.
Jej znajomi twierdzą jednak, że Michele tylko udaje twardzielkę. Wciąż ma duże problemy ze snem w nocy:
– Lea porusza się do przodu, ale to wciąż bardzo mroczny czas dla niej. Ona jest bardzo silna i przywiązana do światła. Jej wiara w Boga bardzo jej pomaga. Ona wciąż marzy o Cory’m i czuje go przy sobie. To nadal jest walka, zwłaszcza w nocy – powiedział w rozmowie z HollywoodLife przyjaciel gwiazdy.
Lea nie zdecydowała się przy tym na jeszcze ani jedną noc w samotności:
– W ciągu dnia jest łatwiej, bo jest zajęta i nie skupia się na bólu, ale w nocy, gdy zapada cisza, jest znacznie trudniej.
Na szczęście gwiazda może liczyć na duże wsparcie ze strony rodziny, przyjaciół i fanów. My też z nią jesteśmy.