Dlaczego małżeństwo z Radkiem przeszło kryzys?
"Myślałam, że nikt się nikim nie znudzi.\"
„Będzie rozwód czy nie?\” – to pytanie zadaje sobie wiele osób. Wygląda na to, że tak.
– Pozew rozwodowy poszedł do Szczecina, gdzie trzeba czekać w kolejce. To, że próbujemy z Radosławem nauczyć się ze sobą żyć raz jeszcze, nie zmienia mojej decyzji – powiedziała Doda magazynowi Świat i Ludzie.
– Mieszkamy pod jednym dachem. Kiedyś tak nie było. Oszukiwałam się, że moje życie jest fajne, bo na pewno nikt się nikomu nie znudzi. Byłam w błędzie. Ludzie, którzy chcą spędzić razem życie, muszą żyć pod jednym dachem, i tyle.
Doda wyciągnęła ponoć wnioski z całej tej sytuacji.
– Uważam, że byłam za młoda na małżeństwo. Znałam Radka wiele lat i wydawało mi się, że znam go na wylot. Potem okazało się, że nie do końca… Moje małżeństwo było największym kompromisem, jaki w życiu pamiętam.
– Zgodziłam się na to, by spotykać się z mężem dwa razy w tygodniu, a o tym, co się w jego życiu dzieje, dowiadywałam się od osób trzecich.
Czego piosenkarka oczekuje więc od mężczyzn? Przede wszystkim zaradności.
– Dla mnie nie ma rzeczy nie do załatwienia. Kiedy mam problem, wykonuję ze trzy telefony i problem przestaje istnieć. I tego samego oczekuję od mężczyzn. Nie znoszę bezmyślnych, bezradnych facetów, których wszystko w życiu przerasta.