/ 24.10.2013 /
Ostatnie miesiące dla Lei Michele nie były łatwe. Jej ukochany, Cory Monteith, przedawkował i odszedł.
Na szczęście gwiazda miała cały czas wsparcie ze strony fanów i rodziny. Oczywiście, były nieprzespane noce:
– Lea porusza się do przodu, ale to wciąż bardzo mroczny czas dla niej. Ona jest bardzo silna i przywiązana do światła. Jej wiara w Boga bardzo jej pomaga. Ona wciąż marzy o Cory’m i czuje go przy sobie. To nadal jest walka, zwłaszcza w nocy – powiedział w sierpniu jej przyjaciel.
Wiele wskazuje jednak na to, że Lea zaczyna wychodzić z żałoby.
W poniedziałek pojawiła się na imprezie ELLE w białej sukience odsłaniającej nieco więcej ciała. Pewna siebie i z uśmiechem na twarzy chętnie pozowała fotoreporterom.
Jak wypadła?