Najnowszy, listopadowy Playboy publikuje przedpremierowo pikantne fragmenty z najnowszej biografii aktora.

Jedna z sensacji to fakt, iż gwiazdor słynący jako największy uwodziciel w dziejach Hollywood (mówi się o 2 000 zdobytych kobiet) przez całe życie zmagał się z problemem… przedwczesnego wytrysku.

A sposoby jakimi sobie radził były dość niekonwencjonalne:

„Pomiędzy Jackiem a Sandrą zaczęło robić się coraz bardziej gorąco, chcieli przełamać wszelkie emocjonalne i fizyczne bariery. Jack wiele słyszał o nowym narkotyku, który krążył wśród jego przyjaciół i nazywany był „psychodelikiem”. Lysergic Acid Diethylamide, czyli LSD, okrzyknięto supernarkotykiem, który łamie wszelkie bariery. Stał się niezwykle popularny w Hollywood w latach sześćdziesiątych i Jack chciał go spróbować. (…) Kiedy po raz pierwszy go przyjął, zobaczył, jak twierdzi, oblicze Boga. Miał również fantazje na temat kastracji, homoerotyczne lęki i fantazje oraz odkrył, że jako dziecko był niechciany. „Odrzucasz całą koncepcję rzeczywistości, ponieważ masz w głowie sprawy, których nikt nie mógł ci zasugerować (…)” – mówił później Jack. Spojrzał nowym okiem na swoje dzieciństwo i odkrył, że matka go nie chciała. Po tych odlotach zrozumiał swoje nieustające problemy z przedwczesnym wytryskiem, które prześladowały go, od kiedy zaczął sypiać z Georgianną (i których nigdy nie pokonał). Wszystkie te wizje i odkrycia posplatały się ze sobą. Jack brał potem LSD przez lata.”

Gwoli wyjaśnienia: gwiazdor rzeczywiście długi czas zmagał się z trudem zaakceptowania faktu, że kobieta, którą niemal całą swą młodość uważał za siostrę, jest jego… matką! Tutaj znajdziecie więcej szczegółów: Jack Nicholson myślał, że jego matka jest siostrą

Fragment książki Marca Eliota, którą w Polsce publikuje wydawnictwo Axis Mundi.

Jack Nicholson - nie taki ogier, jak go malują