Choć Paulina Krupińska była typowana na jedną z faworytek wyborów Miss Universe, ostatecznie nie dotarła nawet do finału. Korona powędrowała do 25-letniej Miss Venezueli. Nie zmienia to jednak faktu, że Polka, po powrocie do kraju, stała się bardzo popularna – wciąż udziela wywiadów i chodzi po wybiegach.

Jakiś czas temu Paulina wyznała na łamach Vivy!, że, jej zdaniem, nie wygrała w konkursie, bo jest naturalną dziewczyną bez operacji plastycznych. Teraz, we Fleszu, postanowiła zdradzić inne szokujące kulisy tej imprezy:

– Wkładki do biustonosza to standard, trzy opakowania sztucznych rzęs obowiązkowo przed każdym wyjściem. Jedna z kandydatek przyklejała sobie uszy na naklejki, żeby jej nie odstawały. Większość dziewczyn była już przerobiona. Zoperowane uszy, biust, nowe zęby… – podsumowała urodę koleżanek.

Podobno inne dziewczyny byłyby skłonne zniszczyć przedmioty osobiste rywalek, a nawet uszkodzić buty przed wyjściem na scenę:

– Wszystko miałyśmy podpisane. Od bielizny po telefon. A za rzeczy odpowiada wyznaczona osoba. Tylko na finale zostałam uczulona, żebym miała oko na swoje rzeczy przed wejściem na scenę, bo zdarzają się podpiłowane szpilki.

Jakby tego było mało, konieczna była ochrona przed ciekawskimi z zewnątrz:

– Nikt z zewnątrz nie mógł mieć do nas dostępu. Winda nie stawała na naszym piętrze. A jak szłyśmy do toalety, to z opiekunką. Wszędzie były specjalne przejścia, byłyśmy odgrodzone od świata jak w „Big Brotherze”.

Chcielibyście przeżyć taką przygodę?

Krupińska o Miss Universe:siusiu z opiekunką, klejone uszy..

Krupińska o Miss Universe:siusiu z opiekunką, klejone uszy..