Na tym fotelu Marcin Tyszka przeżył chwile GROZY!
"Po tym wszystkim nikt nie zaproponował ŻADNEJ rekompensaty..."
W tym momencie chyba nikt nie chciałby być w jego skórze. Mowa o Marcinie Tyszce, który z racji wykonywanego zawodu, żyje w ciągłej podróży. Tym razem coś poszło nie tak.
Fotograf miał wykupiony lot z Bangkoku do Londynu. Podróżował pierwszą klasą, a lot trwał 14 godzin. Niestety, okazało się, że fotel Marcina jest zepsuty i dodatkowo, jak wynika z licznych fotografii, nieco przybrudzony:
co mnie spotkalo
first class- i siedzenie kompletnie zepsute…nikt nie sprawdzil czy dziala przed odlotem- to jest 14 godzin w powietrzu – przylot i prosto do prazy na sesje… pierwsze 3 godziny spedzilem siedzac sztywno- potem musialem stac kolejne 4 godziny gdy 3 bardzo spoconych mezczyzn silowalo sie z moi fotelem… udalo sie je uruchomic po 7 godzinach lotu, lot byl fully booked , musialem stac lub siedziec na siedzeniu dla stewardesy… (oryginalna pisownia) – czytamy na Facebooku gwiazdy.
I najważniejsze:
po tym wszystkim nikt nie zaproponowal ZADNEJ rekompensaty ….
Aż strach myśleć, co by powiedział Marcin, gdyby musiał ostatnio podróżować PKP…