Doda znana jest ze swojej (nie)skromności. Po zwycięstwie na gali EMA udzieliła wywiadu portalowi Interia.pl.

Myślę, że jej słowa nie wymagają większego komentarza. Piosenkarka ubolewa nad tym, że nie mogła pokazać się na czerwonym dywanie tak, jak by chciała, spotkać z gwiazdami światowego formatu.

Już jednak zapowiada, że będzie robić karierę za granicą. Sądząc po komentarzach niektórych, powinna najpierw solidnie popracować nad swoim angielskim.

Poniżej kilka wypowiedzi Dody dla Interii.pl:

– To jest bardzo wyjątkowa nagroda dla mnie, bo o statuetce MTV marzyłam już od dziecka. Moje marzenie spełniło się dzięki fanom. Cóż mogę powiedzieć? To jest masakra! Super. Bardzo się cieszę.

– To na pewno jest dla mnie kopniak, by zrobić coś na poziomie europejskim. Są już zainteresowani z Włoch i z Grecji. Dzwonią do nas w tej sprawie. A my będziemy kombinować, by wejść na inne rynki.

– Nie wiem, czy Europejczycy pokochają Dodę, tak jak to jest w Polsce. Powiem tylko, że kiedy weszłam w Monachium na czerwony dywan, to wszyscy się po prostu posikali z wrażenia. Dziennikarze z innych krajów nie wiedzieli o co chodzi. Standardowo zrobiłam mega wrażenie. Reporterzy mnie kochają.

– W Monachium wcale nie jest tak fajnie jakby wszystkim mogło się wydawać. Laureatów regionalnych nagród spycha się do drugiego szeregu. Z tego powodu planowałam wbić się na scenę i zrobić jakieś małe show.

– Ale tak naprawdę to jest przykre. Założenie jest takie, że to są nagrody dla artystów z całej Europy, tyle że tych artystów wcale tu nie ma! Zostaliśmy umieszczeni w innych sektorach i nie możemy nawet spotkać się z tymi światowymi sławami, które przyjechały do Monachium. Trochę mnie to irytowało i denerwowało, bo wcale nie czuję się gorsza. A wręcz lepsza. Gdybym tylko miała taką możliwość, stanąć w ramię w ramię z którąkolwiek z tych gwiazd, to miałabym wielką satysfakcję. Nie byłoby żadnej różnicy pomiędzy mną a nimi. A może byłaby? Tylko na moją korzyść!