W czwartek odbyła się premiera Ich czworo – spektaklu opartego na tekście Gabrieli Zapolskiej z Sonią Bohosiewicz, Tomaszem Kotem i Jerzym Stuhrem w rolach głównych (zdjęcia z premiery znajdziecie tutaj).

Sztuka opowiada o kryzysie małżeńskim i zdradzie. I właśnie w tym kontekście mówi aktorka w rozmowie z Gazetą Polską Codziennie.

Absolutnie nie mam nic przeciwko temu, żeby ludzie brnęli w stronę szczęścia, ale nie warto pochopnie dokonywać decyzji i zmieniać męża, jak tylko coś nam nie odpowiada. Bo skoro jest łatwo podjąć tę decyzję, to po co się starać. Ludzie idą na łatwiznę, znajdują następny przystanek i tyle. W tekście Zapolskiej jest akurat inny problem. Profesor i żona są niesamowicie źle dobraną parą. Ten duet nie ma prawa bytu. Pokazujemy, że złe wybory mogą powodować tragedie. Ale na tej scenie pokazujemy to w śmiesznym sosie.

Aktorka od lat jest związana z jednym facetem. Z mężem wychowuje dwoje dzieci. Twierdzi, że warto prowadzić uporządkowane życie i starać się naprawiać związek, jeśli coś w nim szwankuje:

Wydaje mi się, że gdy ludzie mają uporządkowaną jedną sferę, to są w stanie tworzyć, myśleć kreatywnie i oddać swoje myślenie i temperament w pracy. Nie wyobrażam sobie nieszczęśliwego chirurga, który dokładnie teraz rozwodzi się z żoną i przystępuje do bardzo trudnej operacji. Namawiam ludzi do tego, żeby mieli uporządkowane życie. A jeżeli czują się nieszczęśliwi, to żeby odnaleźli przyczyny i pracowali nad poprawą sytuacji. To, że mam jednego męża i dwójkę dzieci, nie znaczy też, że nie mam żadnych problemów, bo je mam, ale staram się na bieżąco je rozwiązywać, żeby nie doszło do sytuacji takiej jak w „Ich czworo”.

Sonia Bohosiewicz: Ludzie idą na łatwiznę