Pewne jest jedno – to w dużej mierze ona będzie motorem napędowym nadciągającej edycji „Tańca z gwiazdami\”. Nic dziwnego – Kasia Tusk to ponoć najurodziwsza z córek znanych polityków. Czy nie przewróci się jej od tego w głowie? W końcu \”Taniec z gwiazdami\” to złoty bilet na salony i gwarancja uwielbienia wielu adoratorów.

Kasia twierdzi jednak, że będzie odporna na zepsucie oraz że jej związek z Kubą Sobolewskim nie ucierpi na jej występie. A grzechem byłoby nie skorzystać w możliwości zatańczenia dla milionów widzów.

– Nie było łatwo. Mój ojciec i chłopak byli bardzo przeciwni mojemu udziałowi. W końcu jednak stwierdzili, że jeżeli mam żałować, że nie wzięłam udziału w show, o którym marzy połowa Polek, to nie ma to sensu – mówi w rozmowie z Faktem. I dodaje, że mimo wszystko nie jest do końca przekonana.

Kuba będzie pewnie bardzo zazdrosny (bo też kto by nie był?), ale jednocześnie może mieć powody do dumy. Kasia deklaruje bowiem, że za wszelką cenę będzie opierać się wszelkim pokusom. To jest jej cel.

Z przekonaniem twierdzi, że związek i dotychczasowe życie są dla niej ważniejsze, niż to, co niesie ze sobą świat kulis wielkiego programu. Kuba to jej pierwszy chłopak – zaczęli się spotykać, gdy Tuskówna miała zaledwie 15 lat.

– Wiem, że moje myślenie może być naiwne, to chciałabym, żeby to jednocześnie był ten ostatni chłopak – wyznaje. – Kocham Kubę. Choć nie mam już motyli w brzuchu, bo znam jego wady, to wiem, że chcę z nim żyć i z nim planuję przyszłość. Postanowiliśmy, że będziemy przyjeżdżać do siebie jak najczęściej, żeby się upewniać, że wszystko jest w porządku.