Od momentu, gdy Sara May została mamą, w jej życiu wszystko uległo przewartościowaniu.

Piosenkarkę przestały interesować show-biznesowe „afery”, zniknęła z mediów, zaniechała udzielania wywiadów. Dziś mówi, że jej priorytetem jest dziecko, a część rzeczy, które kiedyś były ważne, dziś nie ma większego znaczenia.

Mój świat wywrócił się do góry nogami i nabrał innych kolorów. Dziecko jest teraz priorytetem, wszystkie inne rzeczy są zdecydowanie mniej ważne, a niektóre, które kiedyś były bardzo ważne, stały się kompletnie nieistotne. Człowiek staje się bardziej uśmiechnięty, pogodny. A że również i przy tym jest niewyspany i przemęczony, to taka kolej rzeczy, trzeba się trochę potrudzić i pomęczyć, ale warto

– mówi wokalistka w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.

Sara May jest zresztą (to już tradycja) radykalna w swoich poglądach na macierzyństwo:

Jeżeli się ma dziecko, to po to, żeby z tym dzieckiem spędzać czas, żeby je wychowywać i żeby być z nim w każdym momencie. Natomiast samo spłodzenie dziecka, urodzenie i oddanie potem w ręce niani dla mnie jest nie do przyjęcia. Nie zatrudniłam sztabu niań, ani kucharki, która gotuje obiadki. Sama zajmuję się domem oraz maluchem

– zapewnia piosenkarka.

Według niej kobiety, które chcą szybko wrócić do pracy po urodzeniu dziecka, wybierają niewłaściwą drogę:

Nawet jeżeli ktoś się tłumaczy, że to dlatego, że musi zarabiać pieniądze, oddaje do żłobka roczne dzieciątko, to osobiście uważam, że lepiej nie mieć pieniędzy i za przeproszeniem jeść przysłowiowy pasztet i „bidę” klepać, ale być z dzieckiem niż mieć masę forsy i nie widzieć, jak dziecko pierwszy raz podnosi główkę czy też przekręca się na bok albo cieszy się z tego, że wzięło gryzaczka do buzi

– zauważa Sara May.

May: Lepiej jeść pasztet i bidę klepać, ale być z dzieckiem

May: Lepiej jeść pasztet i bidę klepać, ale być z dzieckiem