„Umrzesz!\” – taką groźbę usłyszała Lindsay Lohan od lekarzy, którzy twierdzą, że gwiazdka niby zapisała się na odwyk, ale wciąż zmierza w niewłaściwym kierunku.

– Leczenie było jej ostatnią szansą, żeby z tego wyjść – mówi informator. – A teraz ona i tak gwiżdże na zalecenia. Potraktowała to miejsce jak drogi hotel, nie robiąc nic z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków.

Jest w tym sporo racji – od kiedy Lindsay zapisała się do centrum leczenia uzależnień Wonderland 17 stycznia, nie spędziła w niej nawet jednego pełnego dnia. Wracała tylko na noc, dnie spędzając na zakupach, pracy i jadaniu w modnych hollywoodzkich restauracjach.

W weekend widziano ją imprezującą z Paris Hilton. Najwyraźniej Lindsay wydawało się, że wystarczy zapłacić, a uzależnienie zniknie jak za odjęciem czarodziejskiej różdżki. Lekarze rozkładają ręce, bo wygląda na to, że przejmują się jej stanem bardziej od niej samej.