Byłam nianią dzieci polskiej gwiazdy i biznesmena!
Zgłosiła się do nas niania znanej polskiej pary. Ile zarabiała i jak ją traktowano?
Zarabiają sporo – nawet 15 tysięcy złotych, ale w zamian za to ściągane są z urlopów, nie mają własnego życia, mogą zapomnieć o partnerze, nie wspominając o własnych dzieciach. Z jakimi absurdami muszą zmierzyć się nianie dzieci sławnych i bogatych?
Ostatnio w Hollywood wybuchł skandal, gdy nianie gwiazd ujawniły kilka szczegółów z życia swoich pracodawców – zobaczcie: Hollywoodzkie nianie zdradzają prawdę o dzieciach gwiazd!. A czym mogą pochwalić się opiekunki dzieci polskich gwiazd? Zgłosiła się do nas Jolanta (dane zmienione), która od lat pracuje dla gwiazd i polskich vipów. Pracę dostała „przez polecenie” i tak przez lata zmieniała „rodziny”.
O zatrudnienie w domu vipów nie jest łatwo. Rodzinie X poleciła mnie koleżanka, która od lat zajmuje się dziećmi „bogaczy”. Oczywiście nie zatrudnią byle kogo, musisz mieć skończone studia, najlepiej pedagogikę. Co z tego, że masz magistra, traktują cię jak śmiecia. Nie tylko opiekowałam się trójką dzieci, byłam także sprzątaczką i kucharką. Na rozmowie wstępnej musiałam powiedzieć, jakbym zachowała się, gdyby dziecko zaczęło się dławić. Poproszono mnie też o podanie menu na cały tydzień! Musiałam przejść testy psychologiczne (w tym na inteligencję), badania kontrolne i przynieść zaświadczenie o niekaralności. Łatwiej jest chyba o pracę w służbie zdrowia niż u celebrytów! – opowiada Jola.
Jolanta pracować u bogatych zaczęła tuż po studiach, podobała się jej pensja – zaproponowano jej 4 tysiące złotych. Pensja marzenie? Być może, ale niania musiała zamieszkać z rodziną. Tygodniowo miała mieć jeden dzień wolny – niedzielę. W praktyce jednak spędzała z państwem X, a raczej z ich dziećmi, cały tydzień. Pod opieką miała trójkę dzieci. Wstawała o 6, robiła im śniadania, dwójkę starszych odwoziła do szkoły, a z najmłodszą dziewczynką spędzała cały dzień.
Ojciec dzieci jest biznesmenem, matka jest znana w polskim show biznesie. Jola nie chciała zdradzać szczegółów, za bardzo się bała.
UBIERZ DZIECI, PAPARAZZI CZEKAJĄ
Wydawałoby się, że ustawki z paparazzi to domena amerykańskich sław. Mistrzynią w tej dziedzinie jest Miranda Kerr, która spędza kilka godzin przed lustrem, a później zabiera Flynna na sesję zdjęciową.
Moja pracodawczyni kilka razy kazała mi dosłownie wystroić dzieci. Wcześniej wybrała numer znajomej agencji fotograficznej, powiedziała gdzie i o której będzie z dziećmi. Po prostu zabrała je na ustawkę. Trwało to może z 30 minut. Wcześniej kazała robić maluchom dobrą minę do złej gry.
Przepraszam, ale te wywiady, to stek bzdur. Wywiadówki? Ona nie słyszała o czymś takim. Odrabianie lekcji z dziećmi? Nie ma mowy, ale za to kasę na korki z matmy chętnie dała. Dzieciaki miały wszystko – śliczne pokoje, nowe zabawki, ubrania, ale brakowało im rodziców… Zresztą były rozdrażnione, nieraz agresywne, a drugim razem lepkie emocjonalnie. Przez cały rok czekały na wyjazd z rodzicami, który zresztą bywał pełen kłótni między małżonkami, których łączą pieniądze i dzielą miesiące spędzone osobno.
Jola zaczynała nową pracę jako dziewczyna Piotrka. Spotykali się rok. Jednak chłopak nie wytrzymał długo. Podliczył, że w ciągu 2 miesięcy swoją dziewczynę widział 5 razy.
Dzień wolny był jak przepustka z wojska, chociaż może żołnierze mają lepiej. Ja dostawałam kilka telefonów od pani X. Dzieci chciały zjeść na śniadanie naleśniki, a ona nie wiedziała, gdzie jest mąka. Ba, najpierw dzwoniła, żeby zapytać, z czego je się robi. Piotrek tego nie wytrzymał, kazał mi wybrać, a ja byłam zaślepiona 4 i trzema zerami w mojej pensji – wspomina Jola.
Jola wytrzymała z państwem X równe 3 lata. Nadal pracuje jako niania. Za niższą pensję, ale ma za to bezcenny i wolny czas.
Nadal pracuję u biznesmenów, ale przychodzę do nich na 8 godzin dziennie. Weekendy i wieczory mam wolne. Jak odchodziłam od państwa X, pani X krzyczała, że będę tego żałować. Bałam się, że nie poleci mnie nikomu, jednak, gdy złość opadła, napisała mi pozytywne referencje. Ja miałam już dość bycia więźniem w ich złotej klatce. Dzieci kochałam, ale chciałam mieć własne życie. Straciłam sporo miesięcy na nawiązanie z nimi kontaktu i zyskanie ich szacunku. Były przyzwyczajone do pomiatania „personelem”.
Nianie u „bogaczy” mogą zarobić nawet 15 tysięcy złotych miesięcznie. Muszą „jedynie” zrzec się prywatności i wolności. Warto? Znacie rodziny, w których rodzice pracują, a nianie wychowują?