Od sześciu miesięcy, czyli od dnia, w którym jej mąż, Michael Schumacher uległ wypadkowi i trafił nieprzytomny do szpitala, Corinna Schumacher żyła w niesamowitym napięciu.

Czuwała przy łóżku wprowadzonego w stan śpiączki ukochanego męża, dbała, by nie był sam. Mówiła do niego, pielęgnowała go. Walczyła o Michaela niczym lwica.

W końcu okazało się, że sama znajduje się u kresu wytrzymałości.

Lekarze ostrzegli Corinnę, że jeśli nie wypocznie i nie zadba o swoje zdrowie, zacznie chorować na depresję.

Żona mistrze Formuły I wzięła sobie do serca te rady. Ostatnio pokazała się publicznie na imprezie sportowej. Odpowiedziała na pytania dotyczące stanu zdrowia męża:

– Ma się coraz lepiej, oczywiście wychodzi z tego bardzo powoli, w każdym razie jest poprawa

– oświadczyła Corinna.

Świadkowie mówią, że kobieta była uśmiechnięta, jadła czekoladki, rozmawiała z ludźmi i pozowała do wspólnych zdjęć.

– Jej postawa i zachowanie mówią „Będę walczyła!” – mówi osoba z otoczenia rodziny. – Ona się nie podda. Będzie walczyć o każdy moment ich szczęścia.

Trzymamy kciuki! Za oboje!

Corinna Schumacher bierze się w garść

Corinna Schumacher bierze się w garść