Właściwie to ciężko jest być ładną w mediach. Natychmiast znajdą się rzesze chętnych, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić, że tak naprawdę to tylko zasługa makijażu, świateł czy Photoshopa.

Jest za to świetny sposób, żeby zaskarbić sobie przychylność publiki – głośno opowiadać o swoich niedoskonałościach.

Tak też zrobiła Sienna Miller, która wyznała niedawno, że jej ciało tylko sprawia wrażenie idealnego. Oczywiście dzięki makijażystom i kamerzystom.

– Na planie nakładają ci makijaż w sprayu na całe ciało. Nie widać wówczas śladów rozstępów, które przecież my, dziewczyny, mamy wszystkie – powiedziała magazynowi Closer.

I dodała, że chociaż rozstępy nie są niczym przyjemne, ona w swojej skórze czuje się na tyle dobrze, że nie zamierza przechodzić na dietę. Kozaczek pyta: z kości na ości? Doprawdy trudno powiedzieć, z czego miałaby się odchudzać.

Jest też oczywiście kwestia nieodłącznego atrybutu kobiecości – piersi. Sienna była ponoć przerażona, kiedy jej i tak mały biust skurczył się o cały rozmiar, kiedy schudła na potrzeby filmu Factory Girl.

Z tego też względu o diecie nie ma mowy.

– Nie jem sałatek. Co prawda biegam sporo, ale nie jestem zdrowa. Pewnego dnia obudzę się z pupą na podłodze – ucina.