Saramonowicz broni orła jako motywu popkultury
"Wolę biało-czerwoną opaskę na rękawku wyfiokowanej laski z gimnazjum niż (...) pie**olone sierpy i młoty".
Rocznica Powstania Warszawskiego jak zwykle wywołała falę wspomnień i… kontrowersji.
Do obchodów święta włączali się bardzo różni ludzie. Żyjący jeszcze powstańcy, ich rodziny, wnuki, warszawiacy, mieszkańcy całej Polski i Polonia.
Podobnie jak w ubiegłym roku rocznica zaabsorbowała także grono blogerek modowych, które zaproponowały stylizacje związane z okresem wojny i powstania. Niektórych to oburzyło.
Nie poczuł się za to dotknięty reżyser i scenarzysta, Andrzej Saramonowicz (49 l.) Znany z kontrowersyjnych i ostrych komentarzy na aktualne tematy, napisał na swoim facebookowym profilu:
Jakoś mnie zupełnie nie oburzają próby wrzucenia Powstania Warszawskiego w pop-kulturę (np. szafiarki udrapowane na łączniczki, kolekcja „powstańczej mody” Kupisza czy „teledyskowość” filmu Jana Komasy).
Tak właśnie być powinno, bo ten fakt historyczny, jakim było Powstanie, powinien wniknąć w polski krwioobieg XXI wieku wszystkimi możliwymi arteriami.
Poza tym – taki mój subiektywny ogląd świata – wolę skatera z koszulką z Powstańcem Warszawskim niż Che Guevarą lub podobną mu gnidą. I wolę biało-czerwoną opaskę na rękawku wyfiokowanej laski z gimnazjum niż na tym samym rękawki wchłonięte już wcześniej przez pop-kulturę pierdolone sierpy i młoty.
Było to podsumowanie wszystkich „ale”, jakie wysunęli przeciwnicy popularyzowania motywu Orła czy wpisywania historii w dzisiejszy kontekst.
Zgadzacie się z Saramonowiczem, że nie ma nic złego w eksploatowaniu tych historycznych treści na sposób, który dziś rozumiemy i czujemy?
A może wkurza Was noszenie opasek z orłem i wymyślanie stylizacji a la Warszawa 1944?