Poniżej okładka magazynu Star. Co widzimy? Chude plecy Angeliny Jolie ozdobione już nie tylko tatuażami, ale całą anatomią kości, które dokładnie widać pod ciasno przylegającą do nich skórą. Dziennikarze tego czasopisma zastanawiali się, czy Angelina przypadkiem nie choruje na anoreksję.

Łatwo zauważyć, że aktorka schudła i to mocno.

Trochę to nie w smak, biorąc pod uwagę fakt, że Angelina sporo przeszła ostatnio, przede wszystkim śmierć matki. W każdym razie pisemko rozeszło się jak świeże bułeczki.

I niestety, chyba oczywistym jest fakt, że jeśli ma się na głowie trójkę dzieci i poważnie chorą matkę, to utrata wagi nie jest tu już żadnym zaskoczeniem. Żyjemy w kiepskich czasach – nawet w żałobie Angelina jest obstrzeliwana tysiącami błysków fleszy. Gdyby nie straciła ani kilograma, magazyn Star prawdopodobnie odwróciłby kota ogonem twierdząc, że zupełnie nie przejęła się śmiercią najbliższej osoby.

Najdziwniejsza jest jednak notka, jaką opublikowało pismo:

„Kiedy Angelina przybyła na uroczystość rozdania Złotych Globów 15 stycznia 2007 r., wiele osób było zszkokowanych jej zmianą sylwetki i tego, że wygląda niezwykle krucho. Niedawna śmierć jej matki mogła ją zepchnąć na skraj załamania; prawie nie je. Jest naprawdę chuda.\”

Znakomity przykład tego, jak media potrafią manipulować czytelnikami: rozdanie Złotych Globów było PRZED śmiercią Marcheline, mamy Angeliny Jolie. Oto kreacja sensacji.

Zdjęcia są już co prawda opisane prawidłowo, ale mimo wszystko artykuł sprawia wrażenie mocno naciąganego. Tak samo, jak fotografie.

I już nawet nie chcę pisać o rzekomych omdleniach aktorki, o jej niedożywianiu… Dajmy jej święty spokój, chociaż na chwilę. Chociaż zagraniczne tabloidy pewnie nie posłuchają.