Przyznać trzeba, że do Paris Hilton nie pasuje bal w operze wiedeńskiej. Nie, poprawka – to Paris nie pasuje do balu i całej otoczki, jaka spowija całe wydarzenie.

Nie tylko ja tak myślę. Tego samego zdania są Austriacy (w tym i dziennikarze), którzy zasypują dziedziczkę krytyką od czasu, kiedy wiadomość obiegła świat, że Hiltonówna będzie gościem specjalnym. Dało się słyszeć głosy oburzenia, ale zdaje się, że krytyka sięga zenitu. Prasa niemal prześciga się w krytykowaniu kontrowersyjnej gwiazdki.

Skandal – przecież wstęp na tę uroczystość ma wyłącznie elita, creme de la creme europejskiej socjety. A Paris? Razem ze skandalami, jakie jej towarzyszą? Nie, to się nie godzi, grzmi opinia publiczna!

Paris nic sobie z tego nie robi, podobnie jak Richard Lugner, który to zaprosił ją na uroczystość.

– To będzie farsa, a nie bal – tłumaczy jeden z gości.

Gości irytują ciągłe afery Paris, jej batalie sądowe, a do tego wszystkiego doszła jeszcze sprawa dotycząca ParisExposed.com.

Lugner jest jednak nieugięty:

– Jakby ktoś się postarał, też by znalazł ze 3-4 moje zdjęcia bez ubrań – wyjaśnia. – Paris będzie tańczyć ze mną. Jeśli mężczyzna dobrze prowadzi na parkiecie, kobieta może wszystko.

My dodamy: jeśli kobieta nosi nazwisko Hilton, może wszystko, a nawet jeszcze więcej.

Tak czy inaczej nie zanosi się na zmianę planów. Paris zatańczy walca, który zostanie wyemitowany na żywo w telewizji. Dodatkowo może ona zaprosić na bal troje wybranych przyjaciół. Na balu pojawią się również jej rodzice.

P.S. Zawsze marzyłam, żeby móc wybrać się na taki bal. W tym roku mam już o jedno marzenie mniej.