Choć show-biznes rządzi się swoimi prawami i jest przestrzenią, w którym nader często zamiast autorytetów promuje się miernoty, a wyznacznikiem sukcesu jest nie to, co w głowie, ale to, co na koncie, zdecydowaliśmy się odesłać Was do świetnego felietonu Andrzeja Saramonowicza. Reżyser opublikował go na stronie logo24.pl.

Opisując łóżkowe perypetie swego przyjaciela, Saramonowicz zajął się kobietami, które czytają najwyżej napisy na kremach. Książki to dla nich – jak pisze autor artykułu – kurz i roztocza.

Kobiety, które nie czytają, są dla mnie jak te, które się nie myją – funkcjonują poza skalą erotyki – zwierza się autor tekstu. – Można z nimi pleplać, nie sposób z nimi rozmawiać. Różnica między rozmową a pleplaniem jest równie potężna, co opozycja między życiem a jego brakiem. Pleplanie jest pieczęcią śmierci, tym boleśniejszej, że stemplowanej każdym otwarciem ust, które nie mają nic mądrego do powiedzenia. Seks z kimś, kto wyłącznie plepla, przypomina nekrofilię przy włączonym telewizorze – zauważa Saramonowicz.

O seksie reżyser pisze tak:

Być może ktoś to lubi, ja jednak – odkąd pozbyłem się pryszczy nastoletniości – mówię takim sytuacjom: adieu. Bo seks – choćby nie wiem jak gimnastyczne formy miał przybierać – jest dla mnie zawsze dodatkiem do rozmowy. A rozmowa – choćby nie wiem jak akrobatyczne figury miała wykonywać – zawsze powraca do raju słów sprzed momentu ich wygnania: do literatury. W niej kryje się życie realne, które my – mniej lub bardziej udolnie – usiłujemy odtwarzać w matriksie naszej fizycznej egzystencji. W niej jest prawdziwa miłość, prawdziwa rozpacz, prawdziwe szaleństwo, prawdziwa namiętność i prawdziwa pasja.

Kobieta, która tego nie rozumie i która powtarza: „przecież to tylko książki, zbiór kurzu i roztoczy”, tak naprawdę nie istnieje. Jest narysowana i to w dodatku płasko, w 2D. A trójwymiar jej bioder, piersi i ust to tylko iluzja, wynikająca z ułomności męskiego wzroku – pisze reżyser.

Cały felieton przeczytacie tutaj.

Tak więc panie…. Choćby Paolo Coehlo!

Kobiety, które nie czytają, są dla mnie jak te...