Święto Niepodległości pobudziło dziś wielu znanych do wypowiedzenia się w kwestii patriotyzmu. Pretekstem do pisania felietonów i postów na blogach były oczywiście zamieszki, jakie znów miały miejsce w stolicy.

Przez pryzmat tych wydarzeń o swoim podejściu do patriotyzmu napisała Anna Mucha (34 l.)

Jeśli patriotyzm oznacza kłótnie i napierdzielankę z okazji 11.11 to ja wolę emigrację. Choćby mentalną. Choćby do innego miasta, albo przynajmniej pod Warszawę… – zaczęła aktorka.

Kiedyś wydawało mi się, że gdyby wybuchła wojna to moim obowiązkiem jest walka z wrogiem. I pewnie zginęłabym od pierwszego strzału… Dziś mam w głębokim poważaniu kamienice i ulice… (brzydkie zresztą). Mam w głębokim poważaniu, co stanie się z moim majątkiem (w kredycie, zresztą), jeśli wejdą… * tu wpisz dowolnego wroga. Nie będę walczyć, o „bliźnich” z ONRu, hejterów, zawistników, ksenofobów, homofobów, czy innych plugawych, małych ludzi… – napisała na swoim blogu Mucha.

Potem podkreśliła, co jest dla niej nadrzędną wartością:

Moim naczelnym obowiązkiem jest ochronienie moich dzieci, mojej rodziny, moich bliskich. Za wszelką cenę. I w nosie mam „boga, honor i ojczyznę!”. Ważniejsze jest to, żeby przeżyli ci, których kocham – stwierdziła celebrytka.

Jako wzór narodu, który radził sobie w czasie zawieruchy dziejów współpracując z najeźdźcami Mucha podała Czechów:

Czesi są małym narodem, dlatego u nich powstanie trwało krócej niż film o nim… nie wierzą w Boga, a nad honor przekładają poczucie humoru. I tym się bronią. Bo nie mają ludzi, żeby pozwolić sobie, by „do nieba czwórkami szli”. Bo ich obowiązkiem jest przetrwanie. Przetrwanie kultury, tradycji, języka, zabytków, humoru i piwa. Nawet za cenę przekręcania, kombinowania, czy ustępstw. Nawet za cenę pokornego schylenia głowy… – napisała.

Dziś bliżej mi do takiej postawy niż do zakładania skrzydeł husarskich i krzyku „uraaaa!”. Bo śmierć od kuli nie jest sexy, nie jest nawet chwalebna. Pomniki są brzydkie. Historię piszą ci, którzy przeżyli. Dlatego mam nadzieję, że moje dzieci będą pamiętały, że są na świecie także dzięki temu, że kiedyś ktoś miał szczęście, albo siedział cicho i się nie narażał, albo zdecydował się uciekać, a nie walczyć do ostatniej kropli krwi, bo tak „słodko iść na te niebiańskie polany”. I jeśli kiedyś wybuchnie wojna, wybaczą Matce, że nie pozwolę na nią iść…

I tak widzę swój „patriotyzm” – przetrwać i ochronić – podsumowała Mucha.

Na koniec podała swoją wersję „katechizmu” polskiego dziecka. Przeczytacie ją tutaj.

Co myślicie o takim rozumieniu patriotyzmu?

 

Anna Mucha: W nosie mam boga, honor i ojczyznę!

Anna Mucha: W nosie mam boga, honor i ojczyznę!

Anna Mucha: W nosie mam boga, honor i ojczyznę!

Anna Mucha: W nosie mam boga, honor i ojczyznę!

Anna Mucha: W nosie mam boga, honor i ojczyznę!

Anna Mucha: W nosie mam boga, honor i ojczyznę!