Tegoroczny Rajd Dakar jest wyjątkowo tragiczny. Dwa dni temu dowiedzieliśmy się, że na trasie zginął 39-letni motocyklista, Michał Hernik. Jego ciało – bez kasku – znaleziono obok motocykla. Nie znaleziono żadnych śladów obrażeń. Przypuszczalnie rajdowiec zmarł z powodu wycieńczenia lub udaru.

Adam Małysz (37 l.) wraca tymczasem z rajdu przed jego zakończeniem. Samochód Małysza i jego pilota, Rafała Martona, spłonął doszczętnie na pustyni.

Czytaj: Michał Hernik zginął podczas Rajdu Dakar

Zawodnik ma pretensje do organizatorów imprezy.

– Po raz kolejny, chyba to jest drugi raz z rzędu, organizator funduje w drugi dzień rajdu tak potężny wysiłek, że wielu z tych zawodników odpada i nie kontynuuje. Zastanawiamy się, czy to nie jest czasem specjalnie robione, żeby jak najwięcej zawodników odpadło, żeby organizatorzy mieli jakby mniej kłopotów – mówił Małysz w rozmowie z Faktami po południu.

Były skoczek narciarski nie ukrywa, że po wypadku na trasie jego sytuacja była dramatyczna:

– Czekaliśmy bardzo długo na pomoc, nie mieliśmy wody, bo wszystko spłonęło. Przy temperaturze prawie 50 stopni myślę, że też mogliśmy tam wręcz zostać na zawsze. O tyle dobrze, że znaleźliśmy w pobliżu lokalnych kibiców i oni mieli przy sobie wodę, którą nam dali. Później przyleciał helikopter, telewizja. Przylecieli, nakręcili, nie mogli nas zabrać, bo nie mieli miejsca na pokładzie. Tej wody mieli tam niewiele, którą nam zostawili, to tak było na dwa łyki i dalej czekaliśmy, później przyleciał kolejny helikopter, zrobił tylko okrążenie nad nami i poleciał dalej – wspomina ciężkie chwile Małysz.

Cały wywiad z kierowcą znajdziecie tutaj.

Adam Małysz ma pretensje do organizatorów rajdu Dakar

Adam Małysz ma pretensje do organizatorów rajdu Dakar

Adam Małysz ma pretensje do organizatorów rajdu Dakar