Jeszcze nikt tak nie pojechał po Monice Zamachowskiej?
"Mnie to zwisa kalafiorem!"
Zawsze uśmiechnięta, dystyngowana, pod pachę ze Zbyszkiem Zamachowskim. Uśmiecha się do fotoreporterów, grzecznie udziela wywiadów. Któż by pomyślał, że Monika Zamachowska (42 l.) może komuś podpaść. A jednak…
Jakiś czas temu portal onet.pl opublikował recenzję Moniki. Gwiazda oceniała spektakl Nohavica-Cohen w reżyserii Mariana Opanii. Nie brakowało słów krytyki. Monice nie podobali się aktorzy, muzyka, właściwie nic. Oto fragment puenty:
Właściwe na końcu pozostaje lekka frustracja i żal, że to przedstawienie raczej nikogo nie zainspiruje, nie sprawi, że młodzi sięgną po genialne teksty Nohavicy, ani Cohena. Obawiam się, że nikogo nie przerazi, że „przyszłość to zbrodnia”, nie zakochają się w dziewczynie, „która pachnie deszczem”. Gdy jeszcze na domiar złego Marian Opania zaśpiewał moją ukochaną piosenkę Nohavicy, „Kiedy odwalę kitę”, w dziwnym tłumaczeniu pod tytułem „Kiedy i mnie sieknie”, które niby jest bliższe oryginałowi, ale w którym nie ma pamiętnych słów Tolka Murackiego: „wszystkie moje plany tak niewiele znaczą, w sumie było nieźle, ludzie mi wybaczą”, poczułam się trochę oszukana. Dalej kocham Opanię, trudno byłoby to zmienić, podobnie jak Nohavicę i Cohena. Ale „Nohavicy-Cohena” w teatrze Buffo polecić nie mogę.
Super Express postanowił spytać Opanię, co sądzi o tej opinii. Odpowiedź była zabawna, ale na pewno poszła w pięty:
Mnie to zwisa kalafiorem! Są tak wspaniałe opinie tych, którzy się naprawdę znają, że opinia pani Richardson mnie w ogóle nie interesuje. Ja się słucham tych, którzy się naprawdę na tym znają: reżyserów filmowych, którzy byli na spektaklu, czy dyrektorów teatru Polskiego Radia, ludzi z telewizji. Jeżeli jej mąż śpiewa jej ukochaną piosenkę „Gdy odwalę kitę” i ona uważa, że to jest świetny przekład, no to się myli. Ja zaśpiewałem w przekładzie Andrzeja Poniedzielskiego, i to jest przekład odpowiadający inteligenckiemu poczuciu humoru z własnej śmierci.
Auć!