Garderoby gwiazd to temat rzeka. Zawartość szaf sław potrafi zachwycać, zaskakiwać i porażać kwotą, która została w nie włożona. Joanna Horodyńska na przykład co rusz pokazuje na salonach modne buty, czy torebki, których wartość zdecydowanie przekracza tysiąc złotych i więcej. Pamiętacie słynne zdanie Sary Boruc o tym, że 900zł na zakupy to mało? Blogerka dorzuciła też, że czuje się lepsza od polskich gwiazd wypożyczających ubrania, bo może je sobie kupić za pieniądze męża. Ewa Farna wydaje pieniążki na zupełnie inny cel.

Piosenkarka udzieliła właśnie wywiadu w magazynie Grazia, w którym wyznała, że głupio jej iść do Prady:

Od roku mam własną firmę, ale tata mi doradza. Jest ekonomistą, pilnuje tabele, a ja mogę poświęcić się stronie muzycznej. Mamie za to pomogę powiedzieć wszystko o życiu, Nie potrzebuję jeździć ferrari i kupować toreb Gucci. Choć oczywiście to ładnie rzeczy. Zostałam przez rodziców tak wychowana, że głupio mi iść do Prady po torebkę. Najwięcej wydaję na prezenty dla najbliższych, lubię też dobre jedzenie. Kupuję płyty i filmy, bo nie mogę działać przeciwko sobie i ściągać. Ubrania? Kosmetyki? To moje narzędzie pracy. Muszę je mieć, ale nie kupuję na tony. Zabiegów urodowych na razie nie potrzebuję. Kiedyś chciałabym mieć dom i studio – na to oszczędzam.

Po czyjej stronie jesteście?

Post użytkownika Ewa Farna.
Post użytkownika Ewa Farna.

Soon on blog… #Paris #pfw #streetstyle #streetfashion #memories #fun #sun #legs #sinbymannei

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Sara Boruc (Mannei) (@sinbymannei_com)