Olbrychski mówi, jak to się stało, że prowadził po alkoholu
"Myślałem, że jednak jadąc dwa kilometry do stajni, żeby sobie pojeździć konno, już będę całkowicie czysty..."
Wczoraj podczas rutynowej kontroli policja zatrzymała samochód prowadzony przez Daniela Olbrychskiego. Okazało się, że w organizmie aktora wykryto 0,9 promila alkoholu. Policja zatrzymała gwiazdorowi prawo jazdy, a sprawa prowadzenia na podwójnym gazie trafi do sądu.
Sam aktor w rozmowie z RMF.FM przyznał, że poprzedniego dnia pił alkohol. Myślał jednak, że rano może już prowadzić:
– Rzeczywiście w obecnych limitach przekroczyłem dozwoloną dawkę w wydychanym powietrzu, ale myślałem, że jednak jadąc dwa kilometry do stajni, żeby sobie pojeździć konno, już będę całkowicie czysty, zdrowy i tak dalej, co robiłem wielokrotnie – powiedział Olbrychski.
Gwiazdor dodał, że dostał lekcję na całe życie:
– Okazuje się, że nie miałem racji i rzeczywiście jeśli się wypiło o dwa kieliszki za dużo wina poprzedniego dnia, to nie należy ruszać samochodu, tylko iść do stajni piechotą. Tak, także ja się biję w piersi i przestrzegam wszystkich innych przed podobną decyzją, że jeśli się rano czuje, że jest wszystko w porządku, tym niemniej nie należy ruszać samochodu. W wieku lat 70 zapamiętam tę nauczkę na całe życie.
Olbrychski złożył też samokrytykę:
– Jeśli się piło wieczorem, nie wolno rano wsiadać do samochodu. Absolutnie popieram decyzję policji, która mnie za to ukarała.
Z całej wypowiedzi aktora najbardziej podoba się nam to zdanie: ale myślałem, że jednak jadąc dwa kilometry do stajni, żeby sobie pojeździć konno, już będę całkowicie czysty, zdrowy i tak dalej, co robiłem wielokrotnie.
Aha.