Być jak Ewa Chodakowska! Albo Anna Lewandowska! Ile kobiet i dziewczyn patrząc na wysportowane sylwetki top-trenerek nie patrzy z niechęcią na swoje fałdki, nie zerka z obrzydzeniem na swoje uda i myśli: „Boże, jak ja chciałabym tak wyglądać!”.

Biznes fit kręci się genialnie, bo dziś trendy jest wysportowana, smukła sylwetka. Pytanie tylko – czy dołączające do trenerek zdają sobie sprawę, jak wiele czasu (lat!!) poświęciły te panie na budowanie swego ciała? Są takie osoby, które efekty chciałyby oglądać błyskawicznie. I błądzą. Zamiast zmienić styl życia i ruszyć z długoterminowym planem, one głodzą się, odchudzają i… tu zaczynają się problemy.

Anna Lewandowska poświęciła tej sprawie cały post na swoim blogu. Żona Roberta Lewandowskiego napisała:

Dzisiejszy tekst wynika z niepokoju. A mój niepokój wynika z lektury niektórych maili i z kilku rozmów i obserwacji z obozu. Słowa poniżej kieruję do wszystkich, ale przede wszystkim do dziewcząt i kobiet.

I wyłuszczyła problem. U nas jedynie skrót:

Dziewczyny chcą efektów natychmiast. Za miesiąc, góra – pół roku chcą wyglądać jak ich ulubione trenerki, gwiazdy sceny lub chociaż jak wyjątkowo zgrabna koleżanka z klasy. Zaczynają więc stosować restrykcyjne diety, często oparte na eliminacji istotnych dla zdrowia składników. Czasem głodują. Ćwiczą dużo pracując tylko nad wybranymi grupami mięśniowymi. Czasem ruszają z ostrymi ćwiczeniami prosto z kanapy. „Trenują” na dużym zmęczeniu, nie dają organizmowi czasu na regenerację. Nie pozwalają sobie na spokojne, zdrowe dojrzewanie – pisze Lewandowska.

Efektów na ogół nie ma. Łydki nadal są za chude/za grube. Na brzuchu utrzymuje się niewielka warstwa tłuszczyku, a sześciopaku nie widać. Uda wciąż są masywniejsze niż u filigranowej koleżanki, a pupa się nie zaokrągla jak u J.Lo mimo katowania jej ćwiczeniami. Frustracja rośnie. U niektórych zanika miesiączka. Nauka/praca idzie coraz gorzej. Gdy dziewczyna/kobieta uważa, że tylko wygląd jest wyznacznikiem jej wartości lub gdy sądzi, że brak wymarzonej sylwetki jest przyczyną jej życiowych/towarzyskich niepowodzeń – jest na bardzo złej drodze. Szukając rozwiązania swoich „problemów” sięga po środki dostępne w internecie: na odchudzanie, na przyrost mięśni, na odwodnienie, na przeczyszczenie. Czysta, często niesprawdzona chemia. Kiedy ginekolog każe zrobić badania, by wyjaśnić pojawiające się problemy okazuje się, że szczupła, młoda dziewczyna/kobieta ma zamęczony organizm. Zamęczony dietami, katorżniczymi „treningami”, środkami „na odchudzanie” – zauważa trenerka i wzywa, by kobiety i dziewczyny podchodziły do sprawy profesjonalnie, odpowiedzialnie i ostrożnie.

Na koniec trenerka pisze znamienne słowa:

Ja lubię i szanuję moje ciało, więc nie przejmuję się opiniami innych, ale trochę mnie przeraża, gdy odbieram e-maile od – jak sądzę – bardzo młodziutkich osób, które proszą o podanie wszystkich moich wymiarów, bo chcą wyglądać jak ja albo się ze mną porównywać. Po co? – pyta Lewandowska.

Cały post znajdziecie na blogu Anny Lewandowskiej.

Wydaje się, że warto o tym pisać i rozmawiać.

 

 

WYGLĄD, CZY ZDROWIE?http://hpba.pl/wyglad-czy-zdrowie/Dzisiejszy tekst wynika z niepokoju. A mój niepokój wynika z…

Posted by Anna Lewandowska on 25 sierpnia 2015

Anna Lewandowska ostrzega swoje fanki

Anna Lewandowska ostrzega swoje fanki