Ktoś zobaczył, jak jakiś emigrant sprzedaje na ulicy długopisy. Na jego ramieniu opierała się dziewczynka, na oko kilkuletnia. Zdesperowany mężczyzna chciał zarobić kilka groszy – dosłownie.

Ktoś ulitował się nad nim, zrobił zdjęcie (bo widok był rzeczywiście wzruszający) i zachęcił do pomocy. Po 14 godzinach zebrano ponad 40 tys. dolarów.

Mężczyzna, który ulitował się nad uchodźcą, to Gissur Simonarson, opisujący siebie jako „aktywista”. Simonarson nie tylko zachęcał do zebrania pieniędzy – obiecał sobie i innym, że odnajdzie mężczyznę. Na Twitterze założył konto #BuyPens. Po 30 minutach zgłosiła się osoba, która ubogiego sprzedawcę długopisów widywała codziennie niedaleko swojego domu. 24 godziny później okazało się, że mężczyzna ma na imię Abdul, jest Syryjczykiem i samotnie wychowuje dwie córki. Młodsza, 4-letnia, towarzyszyła mu wówczas „w pracy”.

Simonarson rozpoczął zbiórkę pieniędzy. Celem było 5 tys. dolarów, ale szczodrość internautów okazała się być dużo większa.

Oczywiście pan Abdul nie dostanie tej kwoty tak po prostu – Gissur planuje założenie funduszu, który wypłacałby mu określoną kwotę miesięcznie, by „nie skończył z torbą pieniędzy, nie wiedząc, co z nimi zrobić”.