Od kilkunastu dni cała Polska (i spora część Europy) żyje rewelacjami na temat „złotego pociągu”, który miał zostać ukryty w czasie II wojny światowej. W składzie mają się znajdować wartościowe przedmioty. Podobno pociąg przewoził dużą ilość kruszców – stąd mówi się o nim „złoty”.

Dwaj mężczyźni – Polak i Niemiec – twierdzą, że znają miejsce, w którym trzeba szukać skarbu. Na początku chcieli pozostać anonimowi. Jednak w miarę upływu dni, kiedy to wokół sprawy stworzyła się aura pewnej histerii i niepewności, obaj postanowili ujawnić swoje nazwiska.

Znalazcy opublikowali oświadczenie. Możemy w nim przeczytać:

My, jako znalazcy pancernego pociągu z czasów drugiej wojny światowej, Andreas Richter i Piotr Koper oświadczamy, że dokonaliśmy prawnego zgłoszenia znaleziska do instytucji państwa polskiego oraz precyzyjnego wskazania miejsca jego ukrycia przy udziale władz miasta Wałbrzycha oraz policji, z czego zostały sporządzone notatki służbowe.

Posiadamy niezbite dowody na jego istnienie. Wrzawa medialna wokół złotego pociągu została rozpętana nie przez nas, lecz z powodu wycieku poufnych dokumentów, które zostały złożone w urzędach państwa. Prokuratura została poinformowana o możliwości popełnienia przestępstwa w tej sprawie.

Znalazcy tłumaczą, że posiadają środki do odkopania pociągu. Znaleźne, w wysokości 10 procent wartości odkrytego skarbu, należy się im z mocy ustawy:

Zarzuty kierowane pod naszym adresem w mediach związane z ogromnymi kosztami wydobycia pociągu i obciążenia nimi państwa są bezpodstawne, ponieważ posiadamy sponsorów, którzy zainwestują swoje pieniądze w to przedsięwzięcie, nie obciążając nimi państwowej kasy. Również badania gruntu w celu potwierdzenia lub zabezpieczenia znaleziska możemy wykonać z własnych środków i własnym sprzętem. Nigdy nie warunkowaliśmy ujawnienia miejsca gdzie znajduje się pociąg od otrzymania znaleźnego, gdyż znaleźne w wysokości 10 proc. od wartości znaleziska należy się nam z mocy ustawy. Znaczną część znaleźnego postanowiliśmy zainwestować w stworzenie muzeum powstałego specjalnie dla tego odkrycia, jednak równocześnie uważamy, że pociąg powinien zostać na Dolnym Śląsku jako bezprecedensowa atrakcja turystyczna.

Panowie dodają, że władze miasta nie kontaktowały się z nimi w ostatnim czasie w sprawie wydobycia skarbu:

Od dnia 18 sierpnia, odkąd złożyliśmy dokumenty w urzędzie miasta Wałbrzycha nikt nie kontaktował się z nami w tej sprawie. Ani przedstawiciele wojewody dolnośląskiego ani przedstawiciele miasta Wałbrzycha. Przy typowaniu miejsca znaleziska posługiwaliśmy się własną zdobytą wiedzą, opierając się o zeznania własnych świadków oraz wykorzystując własny sprzęt i jego możliwości – podkreślają znalazcy złotego pociągu.