Kazik Staszewski od kilku lat jest już dziadkiem. Kiedyś wywrotowiec nie godzący się na istniejący stan, dziś rzeczywistość traktuje z większą wyrozumiałością. Sporo czasu spędza poza Polską – jakiś czas temu muzyk kupił sobie dom na Teneryfie i tam ucieka przed chłodem strefy umiarkowanej.

Wielu dawnych kolegów lidera Kultu zarzuca Kazikowi, że porzucił kraj dla wygodnego życia w ciepłych krajach.

W książce, rozmowie z Rafałem Księżykiem, Staszewski tak odpowiada na podobne zarzuty:

W internecie cały czas mi to wyciągają, tak, jakbym posiadał tam jakiś zamek. „Mówi to i to, a robi tamto, bo przecież trzeba dom na Teneryfie utrzymać”, i tak dalej. Zauważyłem też, że kolegów z branży muzycznej strasznie ten fakt boli i to takie umysły i serca, których nie podejrzewałbym o to. Niedawno czytałem wywiad z zespołem Świetliki, gdzie mówili: „Jak mamy ochotę nagrać trzypłytowy album, nagrywamy, bo nie musimy utrzymywać domu na Teneryfie”. Nie wiem gdzie tu jest ciąg logiczny. Mógłbym być równie uprzejmy i pojechać po kolegach: „Ty swoją Teneryfę do nosa wciągnąłeś, a ty wypiłeś”. No, ja też trochę wciągnąłem i wypiłem, ale przede wszystkim odłożyłem.

W autobiografii Idę tam gdzie idę Kazik zwraca uwagę, że dziś dom „na Kanarach” nie jest jakimś szczególnym luksusem:

Teneryfa nie jest żadnym luksusem, inwestycja na poziomie warszawskich cen mieszkań, jak pojawiły się tanie loty, za 400-500 złotych można w obie strony polecieć. Takie dobro posiada co trzecia rodzina angielska, a kiedy ostatnimi czasy rozpoczął się kryzys, zrobił się dobry czas na to, żeby kupować tam nieruchomości i bardzo wielu Polaków zaczęło kupować mieszkania.

Autobiografia Kazika dziś trafia do księgarń.

Kazik odpowiada na zarzuty, że uciekł na Teneryfę

Kazik Staszewski

Kazik odpowiada na zarzuty, że uciekł na Teneryfę

Marcin Świetlicki