Tydzień temu Europa zamarła obserwując to, co działo się w Paryżu. Wieczorem 13 listopada doszło do serii zamachów, w wyniku których zginęło ponad 100 osób.

Do Paryża popłynęły kondolencje, słowa wsparcia, otuchy i zapewnienia o modlitwie.

Sami paryżanie różnie reagowali na te ostatnie. Podniosły się głosy, że Paryż nie chce, by się za niego modlono. Mówiono, że paryżanie chcą po prostu kochać, żyć, bawić się. Nie chcą, by traktować ich jak ofiary, kogoś, kto wymaga modlitewnego wsparcia.

Tymczasem dziś media cytują duchowego przywódcę Tybetu. Dalajlama XIV, znany z wysiłków na rzecz pokojowego rozwiązywania konfliktów, w rozmowie z Deutsche Welle trzeźwo ocenił, że nie powinniśmy się modlić za Francję.

– Nie możemy próbować rozwiązać tego problemu tylko poprzez modlitwę. Jestem buddystą i wierzę w jej moc, ale to ludzie stworzyli ten problem, a teraz proszą Boga, aby go rozwiązał. To jest nielogiczne – powiedział Dalajlama.

Jego zdaniem, dopóki na świecie pieniądz będzie największą wartością i będzie się liczył bardziej niż moralność, nie można liczyć na pokój.

Dalajlama: Nie módlcie się za Francję