Dlaczego fajnych ludzi mało jest w mediach?
Bo są fajni.

Brzmi głupawo, ale coś w tym jest.

I być może dlatego też rzadko można cokolwiek przeczytać na temat Michała Koterskiego.

Od czego zacząć, nie mam pojęcia. Jakoś jednak zacząć trzeba, więc napiszę, że Michał jest na wskroś normalny. To takie nagromadzenie cech do bólu typowych, których jednak człowiek się wstydzi. Jako nastolatek chciał np. popełnić samobójstwo. Wieloktrotnie. Wstydził się, był w centrum prześmiewczych komentarzy.

– Gdybym miał odwagę – choć nie jestem pewien, czy to jest właściwe słowo – to zabiłbym się, i to nie jeden raz – mówi w wywiadzie dla Elle. – To przede wszystkim wynikało z ogromnego wstydu, upokorzenia… nie da się tego stanu opisać. W szkole gdy stajesz się obiektem drwin, śmiechu, pogardy, każda sytuacja ma momentalnie setki bezwzględnych „świadków\”. Zachwyconych, że to ciebie spotkało, a nie ich. To niszczy jak ogień. Wypala całą duszę człowieka. Dusza znika, a jej miejsce zajmuje ogromny ból. Masz poczucie, że to jest koniec. Koniec życia. Z takim upokorzeniem nie da się dalej żyć.

Był maminsynkiem, co przypłacił życiowym kalectwem i ogromną nieśmiałością.

Dziś – jak twierdzi – \”nie chce umierać, bo życie jest super\”.

Po okresie zalęknienia przyszła całkowita zmiana – dzięki kuzynowi poznał nowy świat. Siłownia, dyskoteki i kluby bilardowe. Michał mówi, że szukał wtedy autorytetu. Ojciec – znany reżyser – \”coś\” robił, ale \”Misiek\” nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Szukał ojca gdzieś indziej – w towarzystwie starszych kolegów.

– Byłem ich maskotką – mówi.

W tym czasie dostał się do prestiżowego liceum, ale wpływ towarzystwa był silniejszy.

– Tak intensywnie związałem się z tą moją grupą, że od razu w pierwszej klasie przestałem chodzić do szkoły. Miałem dwóje z góry na dół i mnie wyrzucono. Całe dnie spędzałem w klubie. Matka wypruwała dla mnie flaki, a ja byłem okrutnym gnojem. Była nauczycielką z mizerną pensją, ale wszystkie pieniądze pakowała we mnie, sobie wszystkiego odmawiając. Ja uważałem: to mi się należy, tego chcę… Okradałem ją, myślę, że o tym wiedziała, ale nic nie mówiła. Nigdy nie wyznaczała mi żadnych granic. Żerowałem na jej i ojca poczuciu winy. Uważałem – a może naprawdę tak czułem – że mnie skrzywdzili i wszystko mi się należy.

Teraz wie, że stracił przez to dużo cennego czasu, który stara się jakoś nadrobić. Kompleks braku wiedzy jednak pozostał.

– Chodzi mi np. o nieprzeczytane książki. Ja ich przeczytałem w życiu może trzy, więc nawet przy ogromnym wysiłku już tego nie uzupełnię. Czuję się jak głąb! – wyznaje. – Długo miałem żal do rodziców o to, jakie miałem życie i jakim jestem człowiekiem. Teraz jestem im wdzięczny, że miałem takie życie – że zasmakowałem i biedy, i dobrobytu. I braku dyscypliny, i dużej miłości. I najlepszej szkoły, i wyrzucenia na bruk. I kolegów z dobrych domów, i bandziorów. Mam poczucie, że moją największą wartością jest to, jak ja się z tym moim życiem zmagałem. Potrafię się porozumieć z każdym człowiekiem. W \”Adwokacie diabła\” jest taka scena, kiedy Al Pacino mówi do Keanu Reevesa, żeby jeździł metrem, bo tylko wtedy zrozumie ludzi. Do dziś nie mam samochodu. Jeżdżę autobusami, metrem, tramwajem. Tylko telepiąc się z ludźmi z zimna albo oblewając potem, możesz zrozumieć, o co im w tym życiu chodzi.

Do miłości Misiek podchodzi bardzo racjonalnie. Bardzo spodobało mi się, gdy określił ją mianem \”ciężkiej pracy\”:

– Od małego uczą nas, że pewnego dnia przyjdzie miłość. Zbawi nas, uratuje od zła wszelkiego, da pełną radość. I jak już na nas ta miłość spadnie, to potem wszystko potoczy się samo. Otóż nic się samo nie toczy. Miłość jest ciężką pracą. Tak naprawdę można stwierdzić, że się kocha drugiego człowieka, gdy minie zauroczenie, ten narkotyczny obłęd. Dopiero wtedy człowiek sam o sobie się dowiaduje, na ile jest w stanie poświęcić się drugiej osobie. Co jest w stanie – z własnej woli – dla niej zrobić, na ile jest w stanie wyzbyć się egoizmu. Czy chce otworzyć się przed nią, czy chce być dla niej dobry. Trzeba się też przyjaźnić. Lubić się. Lubić ze sobą przebywać, rozmawiać, milczeć, siedząc obok siebie. Bez tego nie ma mowy o długim związku.

Dla przypomnienia Michał w kultowym \”Dniu Świra\”:

i u Wojewódzkiego:

cały wywiad znajdziecie: tutaj