Dwa dni temu Mark Zuckerberg podzielił się na Facebooku radosną nowiną. Szefowi portalu społecznościowego urodziła się córeczka. Z okazji przyjścia na świat Max, Zuckerberg wykonał gest, o którym pisały wszystkie media na świecie.

Szef FB przekazał 99 procent swoich udziałów na cele charytatywne. Wszyscy uznali ten czyn za chwalebny, a szczodrość Zuckerberga wychwalano pod niebiosa.

Tymczasem…

Tymczasem dzisiejsze doniesienia niektórych portali pozbawiają złudzeń. Szef FB jest znakomitym strategiem i księgowym. Swoje akcje szef portalu przekazał nowo utworzonej fundacji, którą zarządza żona Zuckerberga. Fundacja Chan Zuckerberg Initiative LLC otzrymała akcje jako darowiznę, szef FB nie zapłacił żadnego podatku od tego manewru.

Charytatywna fundacja będzie zatem działać za plecami i za przyzwoleniem Zuckerberga. On, a raczej jego żona, będą beneficjentami jej działalności. I – co najważniejsze – wciąż będą właścicielami pakietu akcji Facebooka.

Taki krok Zuckerberga to w świecie biznesu żadna nowość ani sensacja. Warto tylko zwrócić uwagę na fakt, jaki medialny szum powstał po tym, jak szef FB poinformował o oddaniu swych akcji na cele charytatywne. Mark w ciągu kilku godzin urósł do rangi miłosiernego filantropa wszech czasów.

Czy jest nim faktycznie?

Mark Zuckerberg - jego gest wcale nie jest charytatywny?