W ostatnich dniach na dziennikarzy mediów publicznych padł blady strach. PiS przeforsował nowa ustawę, w oparciu o którą zmienią się szefowie stacji, rozgłośni i kanałów. W ślad za nimi pójdzie też zapewne jakąś grupa dziennikarzy. Jako pierwszy pracę w TVP stracił Tomasz Lis.

Sytuacja nie jest nowa – każda przejmująca władzę partia robi w mediach „czystki”. Dlatego pojawiły się głosy, żeby zamiast narzekać, wziąć sprawy w swoje ręce. Zwolenniczką takiego podejścia jest Karolina Korwin-Piotrowska.

Zamiast bawić się w XXI-wieczny styropian i męczennictwo, może czas wykorzystać wolność w dostępie do mediów i zrobić sobie media? Swoje media? – pyta dziennikarka w felietonie opublikowanym przez onet.pl.

Po czym daje konkretne wskazówki:

Czy wiecie, że na początek to niewiele kosztuje? Trzeba mieć dostęp do netu, podstawowy program graficzny i do montażu i można robić media. Kamera jest w telefonie, montuje się na laptopie…. No i trzeba mieć jeszcze coś do powiedzenia i chęci, by to robić. Czasem można zacząć od Facebooka albo bloga na ogólnodostępnej platformie. Może tacy giganci, jak Wardęga, Abstrachuje, Człowiek Warga, jak Łukasz Jakóbiak albo Cyber Marian, czy modowi, fitnessowi albo kulinarni blogerzy powinni zrobić szkolenia dla potencjalnych kombatantów z TVP czy z Polskiego Radia o tym, jak zarabiać gdzie indziej, jak skutecznie docierać do odbiorcy i jak być zadowolonym?

Dziennikarka wspomina też swoje rozstanie z telewizją publiczną. Z perspektywy czasu cieszy się z takiego obrotu sprawy:

Sama to przechodziłam kilka lat temu, kiedy stawki w mediach spadły na pysk, budżety zaczęto masowo i mocno ścinać, bo jak tsunami pojawił się z siłą wybuchu atomowego internet, wraz z nim nowy odbiorca, nowy kanał dystrybucji treści oraz reklam i trzeba było wielkiego kubła zimnej wody, sporo cierpliwości i determinacji, żeby to przetrzymać. Strach padł na wszystkich, na mnie też. Wzięłam się ostro wtedy do roboty na wielu frontach i pogadałam z tymi, którzy skutecznie robili media, także te nowe. I dziękuję Najwyższemu za to, że zmusiłam siebie wówczas do pracy – pisze Korwin-Piotrowska.

Cały felieton znajdziecie tutaj.

Korwin-Piotrowska nie żałuje dziennikarzy mediów publicznych