Maryla Rodowicz nie chce przyjąć nagrody Fryderyka za całokształt twórczości – informuje Życie na Gorąco. Artystka nie odpowiedziała jednoznacznie, dlaczego.

– Nic nie powiem na ten temat – mówi. – Musi wam wystarczyć oświadczenie na mojej stronie internetowej, ale w kwietniu, kiedy zacznie się promocja nowej płyty, powiem o wszystkim.

Jest tajemniczo, ale to też dobra promocja i piosenkarka o tym wie. Skandal i sensacja dobrze wpływają na medialność i sprzedaż płyt.

Maryla odmówiła przyjęcia nagrody Złotego Fryderyka „za całokształt\”, wyrażając swoją dezaprobatę zarówno wobec kryteriów, jakimi kieruje się kapituła nagrody, jak i wobec samego składu tejże kapituły – czytamy na stronie internetowej artystki.

– Maryla ma absolutną rację – komentuje jeden z menadżerów, który od dawna działa na polskim rynku muzycznym. – Co to za nagrody, które przyznają przypadkowe i całkowicie nieobiektywne osoby (…). Afera może być jeszcze większa, gdy w tym roku w jej ślady pójdą inni artyści.

Podobne zdanie, choć nie tak ostre, ma Michał Bajor, który został w tym roku nominowany.

– Nie interesuję się tą nagrodą i nie jest ona dla mnie żadnym wyróżnieniem. Ta nagroda nic nie znaczy dla mojej twórczości. Jeżeli nawet zdobędę Fryderyka, to nie zamierzam go odbierać osobiście, zrobi to za mnie mój producent – mówi Bajor Gazecie Wyborczej.