Kiedy odchodzi znany człowiek, gwiazda wielkiego formatu, ktoś, kogo kochały tysiące ludzi, zazwyczaj jest żegnany z wielką pompą, a w ceremonii bierze udział olbrzymia ilość osób.

Tymczasem David Bowie, który kilka dni temu zmarł na raka w wieku 69 lat, zażyczył sobie, by go… nie żegnać.

Według informatora The Mirror ciało artysty zostało skremowane bez udziału rodziny czy przyjaciół. Nikt nie zgłosił się po prochy piosenkarza. Ciało zmarłego skremowano w nowojorskim krematorium.

David Bowie miał mówić swoim bliskim, że chce odejść „bez zbędnych ceregieli” i bez pogrzebu. Oznacza to prawdopodobnie, że Bowie… nie będzie miał grobu.

Nie było publicznej ani prywatnej ceremonii. Nic nie było – mówi informator gazety.

Chciał zniknąć bez cudowania, bez wielkiego show, bez fanfar. To totalnie w jego stylu – mówi znajomy gwiazdy.

Piosenkarz mógł w ten sposób zejść z tego świata. W prawie, które obowiązuje w Nowym Jorku, istnieje zgoda na „kremację bezpośrednią”. Odbywa się ona w ten sposób, że ciało zmarłego jest odbierane z miejsca, w którym dana osoba zmarła, a potem trafia ono bezpośrednio do krematorium. Po wypełnieniu dokumentów zostaje spalone.

David Bowie - pogrzebu nie będzie

David Bowie - pogrzebu nie będzie

David Bowie - pogrzebu nie będzie

David Bowie - pogrzebu nie będzie