Serial Gra o Tron znacznie różni się od książkowej wersji. Po raz kolejny fani sagi przekonali się o tym, kiedy pod koniec piątego sezonu zgwałcono jedną z głównych bohaterek serialu – Sansę Stark, graną przez
Sophie Turner.

Skąd taka różnica? Otóż w powieści George RR Martin, umieścił bohaterkę w zupełnie innym miejscu niż w Winterfell. Aby za bardzo nie spoilerować, napiszemy jedynie, że w zamku Neda Starka miała znajdować się zupełnie inna dziewczyna, będąca do niej bardzo podobna.

Natomiast w serialu – młoda dziedziczka rodu Starków, powróciła do zamku swoich przodków i została żoną Ramsaya Snowa (granego przez Iwana Rheon) bękarta, którego ojciec zdradził jej brata. Snow zgwałcił ją podczas nocy poślubnej, na oczach Theona Greyjoya (w tej roli Alfie Allen) z którym wychowywała się od dziecka. Takich scen jednak nie było w książce, co spowodowało pewne zniesmaczenie wśród fanów książek.

Zobacz więcej: Sophie Turner: Świetnie się bawiłam podczas sceny gwałtu

Dlaczego zatem taka różnica między książką, a filmem? Czy te sceny były naprawdę konieczne?

Scenarzysta Bryan Cogman zaczął bronić swojej decyzji mówiąc, że pragnieniem twórców serialu było połączenie postaci Sansy i jej sobowtóra z książki. To właśnie ta decyzja wpłynęła na rozwinięcie akcji i sprawiła, że Theon zrozumiał, kim naprawdę się stał. Choć z drugiej strony, przecież w książce także jest to świetnie wytłumaczone, a transformacja jego postaci jest naprawdę dobrze i przekonująco napisana.

W wolnym tłumaczeniu:

Przede wszystkim zadecydowaliśmy połączyć historię Sansy z innym charakterem z książek, przez pomysł że byłoby świetnie, aby Sansa wróciła do okupowanego miejsca z dzieciństwa i oczywiście, spotka się z Theonem. (…) Dzięki temu, że zdecydowaliśmy zmienić historię z książki, Sansa stała się głównym graczem w całej historii. Chcieliśmy poznać odpowiedź – jeśli poślubiłaby Ramsaya, to co stałoby się w noc poślubną?

Scenarzyści chcieli pokazać co naprawdę mogłoby się wydarzyć w książkach w oparciu o realia tego świata. Jednak czy jednak takie tłumaczenie Was przekonuje? Dlaczego serial tak bardzo różni się od sagi pisanej przez Martina?

Tyle zmian każe nam przypuszczać, że najnowszy sezon Gry o Tron, również będzie się znacznie różnił od pierwowzoru. Miały sugerować ku temu ostatnie odcinki serialu, które pokazywały sceny, które jeszcze się nie pojawiły w książkach. Czy zatem na przykład Daenerys, graną przez Emilię Clarke ma się czegoś obawiać?

Przekonamy się już na wiosnę tego roku w HBO!