Maria Szarapowa – piękna, utalentowana i… okryta niesławą?

Na zwołanej wczoraj konferencji prasowej sportsmenka przyznała, że nie przeszła testów na obecność niedozwolonych substancji.

Czytaj więcej: Radwańska wspomina, jak grała na kortach w rękawiczkach

Mowa o tzw. „drug tests” i choć nikt otwarcie nie powiedział, że o doping chodzi, to jednak wiadomo, że raczej nie ma mowy o środkach na ból głowy.

Zwyciężczyni pięciu wielkoszlemowych turniejów przyznaje, że „nie chce kończyć kariery w ten sposób” i że ma nadzieję, że jeszcze zagra, choć od początku roku zmaga się z kontuzją. Tłumaczyła, że „rzeczoną substancję” pierwszy raz otrzymała w 2006 roku.

– Miałam wtedy problemy zdrowotne, dużo chorowałam, brakowało mi magnezu i zaczynałam mieć objawy cukrzycy.

Czytaj więcej: To zdjęcie wymagało od Radwańskiej sporej odwagi (FB)

Lekarz miał przepisać jej lek, który – wg wiedzy tenisistki – nie znajdował się na liście substancji niedozwolonych. Brała go przez bardzo długi czas, aż do teraz.

– Przez ostatnie 10 lat brałam lek zwany Mildronate, który przepisywał mi lekarz. Nie wiedziałam, że funkcjonuje też pod nazwą Meldonium. Ważne, byście państwo wiedzieli, że przez ten czas nie był on zakazany, ale 1 stycznia zmienił się wykaz niedozwolonych substancji i Meldonium znalazł się na liście, o czym nie wiedziałam – mówi Szarapowa.

Przekonuje, że „nie chce w ten sposób kończyć kariery”.

– Mam nadzieję, że jeszcze będę mieć okazję zagrać.

Maria Szarapowa i doping? Tenististka się przyznała

Maria Szarapowa i doping? Tenististka się przyznała