Mąż Kory Jackowskiej (64 l.), Kamil Sipowicz (62 l.), wypowiedział się dla Gazety Wyborczej, o problemach finansowych związaniem z leczeniem oraz prośbach o finansowanie zakupu leków niwelujących rozrost komórek rakowych.

Przypomnijmy: Kora poprosiła o pomoc finansową, ponieważ koszt leczenia jej choroby wynosi aż 20 tysięcy złotych miesięcznie. Lek o nazwie Olaparib niestety nie jest refundowany z NFZ, przez co wokalistka poprosiła o finansowanie jej leczenia.

W wywiadzie Kora powiedziała, że:

Ja mam możliwość, żeby o tym mówić, a inne kobiety nie. Ja sobie zawsze jakoś radzę. Już sprzedajemy mieszkanie, żeby starczyło na ten lek (…) Ja przechodzę przez leczenie, przez to piekło, i to w sensie dosłownym. Kamil zna się na sprawach formalnych. Ja się już w tym gubię. Po prostu pewnych rzeczy nie rozumiem. I nie chcę rozumieć. (…) NFZ siedzi jak ta żmija na skarbie. I oszczędza – nie na sobie, na pacjencie.

Choć piosenkarka należy do jednych z najpopularniejszych w kraju, to twierdzi, że jej sytuacja finansowa nie należy do najlepszych.

Nie jesteśmy jakimiś potwornymi bogaczami. Mamy mieszkanie, domy, w Warszawie i na Roztoczu. Jak sprzedamy mieszkanie, powiedzmy za milion, milion dwieście, to wystarczy nam na trzy lata. Podobno jest kobieta, która na tym leku żyje siedem lat. To ponad 2 mln zł! Może później sprzedamy domy? Ale co, będziemy mieszkać w norze? Kora już nie gra koncertów, ja mam jakieś dochody nieszczególne.

Jej apel spowodował zainteresowanie fundacją Alivia, która pomaga osobom chorym na raka. Na tę chwilę zebrali ponad 60 tysięcy złotych.

Czy apel Kory Jackowskiej przyczyni się do poprawy życia chorych na raka jajnika? Internauci twierdzą, że prośba może dotrzeć również do polityków, którzy mogliby wpłynąć na ostateczne ceny leku. Jednak czy na pewno?

Mąż Kory o wydatkach na leki: nie jesteśmy bogaczami

Mąż Kory o wydatkach na leki: nie jesteśmy bogaczami

Mąż Kory o wydatkach na leki: nie jesteśmy bogaczami