Ta decyzja Bachledy dotycząca przyszłości może dziwić
Aktorka zrobiła już pierwszy krok.
Parę lat temu Alicja Bachleda-Curuś (32 l.) związała się na dobre i złe z Ameryką. Wyjechała z Polski, by zrobić karierę w Stanach. Najpierw mieszkała w Nowym Jorku, teraz ma dom w Los Angeles. Wychowuje tam syna, ma przyjaciół, pracę.
Zobacz: Czym Alicja Bachleda karmi Colina Farrella?
Ale do Polski wraca regularnie i to nie tylko na święta. Gra w filmach, promuje marki. Niedawno spędziła w kraju sporo czasu, przy okazji udzieliła kilku wywiadów.
Rozmawiała między innymi z Twoim Stylem. W wywiadzie opowiedziała o swoim życiu w Los Angeles i słynnych zupach, którymi karmi syna, Henry’ego Farrella:
Maltretuję go zupami. Zupa musi być, gotuję ją codziennie. Je krupnik, jarzynową i rosół. Nie przepada za barszczem czerwonym, do którego sama kiszę buraki. Gołąbki – nie, bigos i kiszone ogórki też nie, ale ja mam nadzieję, że gdy dorośnie, doceni nasze jedzenie. Teraz wybiera amerykańskie: kurczaka w panierce i frytki.
Na koniec rozmowy padło pytanie o ewentualny powrót do Polski. I tu niespodzianka. Gwiazda bierze pod uwagę możliwość zamieszkania w kraju:
Zobacz też: Czy gwiazdy mają problemy finansowe?
Może? Kupiłam niedawno mieszkanie w kamienicy przy Wawelu, które teraz dopieszczam. Ku przerażeniu rodziców zresztą, bo pośredniczą w przelewach, więc znają wydatki. Renowacja starego mieszkania kosztuje fortunę. Za te same pieniądze mogłabym kupić mały apartament w Stanach, ale ja chcę mieć coś swojego tutaj. Nawet jeśli to nie jest racjonalna decyzja.
Tak… nie wyobrażam sobie starości nigdzie poza Polską. Zwłaszcza że starość w Los Angeles jest smutna. Nie widzę tam wiekowych ludzi na ulicach, rzadko spotykam w parku rodziny z dziećmi i ich dziadkami. Staruszkowie są umieszczani w domach opieki. Przykre. Mam nadzieję, że mnie się to nie przydarzy. Ale to przecież odległa przyszłość. Na razie moje życie oscyluje wokół Stanów. Resztę los pokaże.
Cały wywiad z Alicją Bachledą-Curuś przeczytacie tutaj.