Ponoć za czasów występów w musicalu Metro Edyta Górniak była tak zafascynowana Marilyn Monroe, że piosenkarka wręcz marzyła o podobnej śmierci.

– Zdjęcia amerykańskiej gwiazdy wypełniały jej garderobę od podłogi po sufit. Edyta całowała je, niemal modliła się do swojej idolki. Oglądała filmy z jej udziałem, naśladowała gesty, mimikę, poruszanie się na scenie – mówi Życiu na gorąco jedna z byłych gwiazd musicalu. – Koloryzowała i dramatyzowała, chcąc upodobnić swoje dzieciństwo do dzieciństwa Normy Jean Mortensen [prawdziwe nazwisko MM – red.], zanim stała się światową seksbombą.

Górniak uważała, że nie ma nic bardziej romantycznego niż umrzeć „kiedy się chce, samemu podjąć decyzję i zniknąć u szczytu sławy\”.

– Podczas przedstawienia potrafiła zniknąć w toalecie, skąd trzeba było ją wyciągnąć i bandażować nadgarstki – ciągnie były współpracownik. – Czy tak chciała zwrócić na siebie uwagę?… Trudno dzisiaj orzec, ale takie incydenty powtarzały się.

Tak to jest… Ktoś nie może czepić się teraźniejszości, uczepi się przeszłości.

Dzisiaj Edyta jest spełnioną kobietą – ma męża, syna i sama jest wzorem dla wielu dziewczyn.