Cała Polska emocjonuje się ślubem Michała Wiśniewskiego i Ani Świątczak, który ma odbyć się 10-go marca w Las Vegas.

Uroczystość jednak poprzedziły pewne komplikacje – matka Wiśniewskiego, Grażyna, nie dostała wizy.

– Jestem zdruzgotana, w takim dniu nie być przy synu… – żali się w rozmowie z Faktem. – Złożyłam w ambasadzie amerykańskiej podanie o wizę wraz z zaproszeniem od Michała. Urzędnik spytał mnie, na czyim utrzymaniu jestem. Odpowiedziałam, że na syna utrzymaniu. I po tej krótkiej rozmowie wręczył mi odmowę wydania wizy! Napisali, że „nie wykazałam się odpowiednio mocnymi więziami społecznymi, ekonomicznymi i rodzinnymi istniejącymi poza Stanami Zjednoczonymi\”. Byłam zszokowana, gdy czytałam odmowę Michałowi. Nie mogę się z tym pogodzić! – rozpacza pani Wiśniewska. – Przecież chodzi tylko o 3-dniowy pobyt na ślubie syna!

A jest czego żałować, bo to nie tylko ślub syna, ale przede wszystkim uroczystość, która przyćmić ma ślub z Mandaryną. Wesele ma odbyć się w zarezerwowanej sali MGM Casino. Stoły będą uginać się od wykwintnych potraw, zarówno międzynarodowych, jak i tradycyjnych, polskich. Pan i pani młoda mają już przygotowane kreacje na te okazje – Ania przywdzieje suknię bogato zdobioną kryształkami Swarovskiego, zaś Michał ma pojawić się w klasycznym garniturze. Bardziej wymyślne mają być ich fryzury, stylizowane na Evitę Peron i Elvisa Presleya. Lista gości obejmuje 70 osób, w tym rodzinę i najbliższych przyjaciół. No i masz ci los – najwyraźniej zabraknie tego najważniejszego.

A Michałowi została jeszcze rozmowa z konsulem. Być może dzięki niej uda się coś wskórać.

– Trzeba spróbować wszystkiego! – mówi piosenkarz.